Natalie Imbruglia – Friday I’m In Love
Kilka miesiecy temu zapowiadalismy jej album z coverami m.in. Daft Punk, Damiena Rice’a, Neila Younga czy The Cure. Plyta „Male” ukaze sie w Europie juz niedlugo, bo 21 sierpnia, a my po wysluchaniu jej przeróbki „Friday I’m In Love”… no cóż… Obiecalismy wrócic do tematu to wracamy…
Natalie Imbruglia: „Stresowałam się tym utworem, ponieważ fani The Cure należą do bardzo zagorzałych. Ale z drugiej strony, chciałam zrobić coś radykalnego. The Cure mają swoje sposoby na robienie muzyki lekkiej i przyjemnej, mimo że opowiadającej często o całkiem smutnych sprawach. Teraz to moja ulubiona piosenka do grania na koncertach.”
Maks
16/08/2015 @ 16:11
Tragedia
Żuber
17/08/2015 @ 13:59
W końcu ktoś się odważył i zagrał tę piosenkę, tak jak powinno się ją grać! Szybko, żywiołowo, efektownie! Ile można słuchać tego rzępolenia z ’92, swoją drogą wcale nie kjurowego. Brzmienie było już wcześniej, Modern English – I melt with you, a potem Smith się obudził, rozłożył i nazwał to kjurowym.
Peiter
17/08/2015 @ 17:33
Oczywiście, że nie kjurowego. Ale brzmienie było duuużo wcześniej niż Modern English – odsyłam do pierwszych 2 płyt TheByrds. Kieyś już zresztą o tym pisałem – podłożyć pod muzę wokal RogeraMcGuinna albo GeneClarka i mamy w y k a pa n y Byrds :) – dlatego to był tak wielki przebój – bo zrobiony w oparciu o dobre wzory:):). a to góry? ciekawe mz
Patryk
19/08/2015 @ 00:21
Przeboj byl bo to jest przebojowa piosenka idealna do radia, na lato, bezpretensjonalna i przyjemna.Maja jeszcze troche takich singli w dorobku.
Uforobot
20/08/2015 @ 21:59
Toż to jakaś celtycka wiocha przeokropna!
Supryn
28/08/2015 @ 22:54
Jak dla mnie ciekawostka. Inna interpretacja utworu, która nie razi. Wokal trochę za płaski, ale da się wysłuchać. Bardziej skoczna, bardziej popowa, ale do oryginału daleko (może brak mi obiektywizmu :))