LITERACURE’A: Witamy w piekle

Odniesienia do The Cure pojawiają się w najmniej spodziewanych miejscach. Książka „Witamy w piekle”, której autorem jest Dom Joly opowiada o miejscach odradzanych przez biura podróży. Dom postanawia odwiedzić miejsca znane z tego, że były miejscem morderstwa, zbrodni przeciw ludzkości lub ogromnej katastrofy. Teraz chcę przytoczyć anegdotę, której bohaterem jest lider The Cure.

Najpierw jednak krótkie wprowadzenie. Dom Joly jest znanym brytyjskim komikiem, gospodarzem różnych prześmiewczych programów. Można go porównać do „naszego” Szymona Majewskiego.

Polecam lekturę tego dość długiego fragmentu:

„Chwilę później wszyscy trafiliśmy do maleńkiego hotelowego baru, w którym przy świecach piliśmy piwo i słuchaliśmy The Cure z iPoda jednego z Irlandczyków.

Czy to nie dziwnie – słuchać The Cure w samym środku Korei Północnej podczas zaciemnienia? Czemu nie, Robertowi Smithowi na pewno by się to spodobało. W młodości, jako wielbiciel wszystkiego co gotyckie, byłem wielkim fanem The Cure. Kiedy moje programy telewizyjne odniosły sukces, udało mi się poznać Smitha. Gdy go spotkałem po raz pierwszy, poprosiłem go o gościnny występ w fałszywym filmie dokumentalnym o moim życiu. Chciałem żeby zagrał drużbę w scenie ślubu w urzędzie stanu cywilnego w Maryleborne. Później spotkaliśmy się w biurze produkcyjnym i wywarł na mnie ogromne wrażenie. Zaproponował mi podwiezienie na plan zdjęciowy swoim wypasionym samochodem z szoferem. Byłem tak zaaferowany rozmową z nim, że kiedy dotarliśmy na miejsce, zupełnie bezmyślnie otworzyłem drzwi od strony jezdni i urwała je przejeżdżająca właśnie ciężarówka. Szofer przeżył załamanie nerwowe, a Robert Smith zaczął się zastanawiać czy nie znalazł się czasem w ukrytej kamerze.” (str. 221)

Agnieszka Kalus