Halucynacja

,,Disintegration’’ – kwintesencja mroczności, beznadziejności i pesymizmu. Robert Smith maluje zimny obraz kończącej się miłości. Pada deszcz, jest szaro i zimno. Nic i nikt Ci nie pomoże. Smutna płyta, to fakt, ale ile jest piękna w tej dramaturgii. 73 minuty halucynacyjnej muzyki, którą najlepiej słuchać w ciemnym pokoju i najgłośniej jak się da. Tak radził Smith, tak i ja doradzam.

Płyta ,,Disintegration’’to ogrom różnych, rozmytych dźwięków. Każdy z nich jest trochę leniwy, zmęczony. Cały Robert Smith ukrywający pod dziwacznym makijażem tragizm, który dzieje się w jego głowie. Herbatka z grzybków, którą pili muzycy w czasie nagrań, musiała być naprawdę mocna. A duża ilość alkoholu tylko pogłębiła te doznania. Całe szczęście my nie musimy wspomagać doznań takimi środkami. Wystarczy wsłuchać się w muzykę The Cure i sen na jawie gotowy!

,,Disintegration’’, ,,Pornography’’ oraz ,,Faith’’ tworzą trylogię, kwintesencję mrocznego oblicza The Cure. ,,Disintegration’’ jest najbardziej rozpoznawalnym dziełem The Cure. Single ,,Lullaby’’, ,,Love Song’’, czy ,,Pictures Of Me’’ to jedne z największych hitów The Cure. Niesamowite w tych kompozycjach jest to, że odnosi się wrażenie, jakby każdy instrument grał oddzielnie, ale razem jakoś magicznie to współgra. Każdy utwór zaczyna się długim wstępem. Po kolei wchodzą poszczególne sekwencje, by w końcu tworząc kompletny podkład muzyczny, przywitać wokal Smitha.

Album rozpoczyna się mrocznym marszem pod tytułem ,,Plainsong’’. Następnie mamy ,,Pictures Of You’’,onirystyczny deszcz syntezatorowych łez Smitha, który wpatruje się wciąż w zdjęcia swojej ukochanej.  Następnie ,,Closedown’’to powrót do ponurego marszu z mocnymi bębnami. Wraz z piosenką ,,Lovesong’’Smith rozgania trochę te ciemne chmury, które zebrały się nad głową słuchacza. Mamy nieco żwawszy rytm, można nawet trochę się pobujać. ,,Lovesong’’to ballada o miłości i prezent ślubny dla nowo upieczonej żony Smitha. Subtelne organy, pulsujący bas, mocna perkusja, brudna gitara, płaczliwy wokal Smitha to proste elementy, które uczyniły ten utwór hitem. Dalej mamy piosenkę ,,Last Dance’’, długi wstęp zabiera nas w senny świat, w którym to tańczymy już ostatni nasz wspólny taniec.

Teledysk do piosenki ,,Lullaby’’jest jednym z najciekawszych w dorobku The Cure. Gigantyczny pająk zjada przerażonego człowieka, który ukrywa się w ciemnościach swojego pokoju. Piosenka mówi o depresji, a pająk w teledysku jest jego uosobieniem. Tak naprawdę ,,Lullaby’’ to serce tego albumu. Właśnie tak wygląda beznadziejny świat Smitha, właśnie takie odczucia mamy, gdy słuchamy ,,Disintegration’’. Sami w tym ciemnym pokoju, słuchając głośno płytę, możemy mieć uczucie, że pożera nas wielki potwór. Ale trzeba przyznać, że album jest dla ludzi, którzy lubią się bać i otaczać pająkami i dziwakami z roztrzepanymi włosami.

,,Fascination Street’’to najagresywniejszy kawałek na tej płycie. A wszystko dzięki wybijającej się świetnej linii basu i ,,brudnej’’ gitarze solowej. Niezwykle przygnębiająca jest piosenka ,,Prayers For Rain’’, która już od pierwszych sekund napawa zgrozą. Później wraz z kolejnymi sekundami, dochodzą kolejne instrumenty, czyniąc całość bardzo potężną machiną do zabijania.

W ,,The Same Deep Water As You’’Smith kreuje kolejną smutną scenę: grzmoty, deszcz, szary dzień, kochankowie po raz ostatni całują się na pożegnanie. Gdzieś w tle pobrzmiewa smętny wokal Smitha i ,,rozmyta’’ gitara. W piosence ,,Disintegration’’na przód wysuwa się gitara basowa i perkusja. Robert śpiewa o tym, że tęskni za pocałunkami kochanki. Natomiast w ,,Homesick’’Smith tęskni za domem, który bezpowrotnie utracił. Piosenka ta rozpoczyna się od wspaniałego duetu pianina i gitary. Poszczególne instrumenty kolejno dochodzą do głosy, by w końcu wraz z gitarą basową, nabrać mocy. Smutna opowieść kończy się utworem ,,Untitled’’. Na początku mamy kiczowate organki, potem reszta instrumentów i nastrój jakby pożegnania, już ostatecznego do widzenia. Jakby jest promyczek nadziei, ale gdzieś daleko i niewyraźnie.

Płyta jest jedną, wielką mszą żałobną. Umarła miłość i wszystkie piosenki (oprócz ,,Love Song’’) konsekwentnie poruszają ten temat i pogłębiają przygnębienie. Gdyby nie ,,Love Song’’, album można byłoby określić konceptualnym. Po tylu latach słychać już, że ,,Disintegraiton’’ nie jest ,,świeży’’, że syntezatory kiedyś brzmiały o wiele gorzej, niż teraz. Ale czy to komuś w ogóle teraz przeszkadza? Album ,,Disintegration’’ to majestatyczne dzieło silnie naszpikowane emocjami, pełne melancholijnych melodii oraz aranżacji jak przez mgłę. Oryginalne, mroczne brzmienie zespołu wychowało sobie dzieci w postaci cure’owców, gotów i innych subkultur, które karmią się tym co mroczne i groźne. Albo kocha się dziwaka Smitha, albo go nienawidzi. Całkiem nie dawno przeszłam na ,,ciemną stronę księżyca’’ i pokochałam mrocznych twórców – Smitha, Gary’ego Numana, czy Joy Division. Choć czasem ta ciemność potrafi pożreć, jak pająk z teledysku ,,Lullaby’’, mrok potrafi też otworzyć oczy i pozwala zauważać więcej. Czasem pozwala również odnaleźć spokój. Tak działa na przykład piosenka ,,Pictures Of Me’’, która poprzez ten muzyczny deszcz, potrafi oczyścić z winy. To jest właśnie magiczna moc lecznicza ,,Disintegration’’.

Aleksandra Degórska

Recenzja ukazala sie na blogu autorki All You Need Is Music.