Niepowtarzalna aura Paryża

Rok 1992 to dla zespołu The Cure czas związany z wydaniem i promocją albumu Wish. Koncertowali wówczas sporo po całym świecie, a w następnym roku wykroili z zebranych materiałów dwie koncertowe płyty: Show— dokumentującą występ w Auburn Hills w Michigan oraz Paris — nagraną w Le Zenith, oczywiście w stolicy Francji. Obie idealnie się uzupełniają. Pierwszą można potraktować jako „żywe” the best of, na drugą mógł sobie pozwolić tylko ktoś taki, jak Robert Smith…

Już w samym założeniu Paris miał być publikacją o wiele skromniejszą od Show, adresowaną do najwierniejszych fanów. Posłuchajcie, jak ci ostatni chórem śpiewają w rozpędzonym Play For Today. Cały koncert utrzymany jest w minorowej tonacji, próżno szukać na nim hiciorów (no, może poza Lovesong i zamykającym całość Close To Me), a z albumu Wish pojawiają się tylko stonowane Apart i A Letter To Elise.

Od pierwszych taktów niepowtarzalną aurę Paris gwarantują kluczowe kompozycje The Cure: The Figurhead i One Hundred Years — chyba nie muszę dodawać, z której płyty. Dalej At Night i Play For Today— też wiadomo skąd. A na deser singlowy Charlotte Sometimes i porywający Close To Me (z szalejącym na basie Gallupem). Chemia wyczuwalna pomiędzy oddaną francuską publicznością a muzykami właściwa jest tylko i wyłącznie występom tej angielskiej grupy. Ci, którzy choć raz zetknęli się z tym zespołem na żywo, doskonale wiedzą, o co mi chodzi. To najlepsza jak dotąd koncertowa płyta The Cure (nie licząc DVD Trilogy). Oczywiście z ulubionym dopiskiem Smitha: play this music loud!

Przemek Psikuta

Teraz Rock, 2008