19 lutego 2008 r., dzień po koncercie na Torwarze, The Cure wystąpili w katowickim Spodku. „Koncert trwał jednak krócej niż ten w Warszawie. Po drugim bisie mimo ogromnego oczekiwania publiczności (wśród życzeń najczęściej wymieniano utwory z płyty Faith) zespół zagrał tylko jeden utwór… Why Can’t I Be You?” – napisaliśmy tuż po koncercie. Pod tekstem jak zwykle pozostawiliście kilkaset komentarzy (link na samym dole).
Podobnie jak wczoraj, również koncert z Katowic został zachowany w formie video. „4Multicam” składa się co prawda z nagrań z czterech wieczorów, ale jego głównym źródłem jest katowicki koncert. Stamtąd też pochodzi ścieżka audio filmu. Poniżej również Wasze relacje ze Spodka.
VIDEO
I tak o 20 na scenie pojawiło się Czterech Mężczyzn, na których czekał wypełniony po brzegi Spodek. I zaczęło się. Zobaczyłam Roberta i… do tej pory nie potrafię w to uwierzyć, bo byłam przekonana, że po tylu koncertach żadna moja reakcja na artystę mnie nie zaskoczy. (Agnieszka)
Chciałabym wspomnieć o jednym z piękniejszych momentów koncertu z 19 lutego – było to kilka minut, w trakcie których usłyszeliśmy A Letter to Elise. Nie dość, że dopracowana w każdym szczególe kompozycja przekonuje w wersji studyjnej, to w wykonaniu na żywo muzycy zaszczepili w niej dodatkowy ładunek autentyczności i krystalicznego piękna – dla mnie była to niezapomniana chwila! (Ive)
Nie mogę dać sobie spokoju. Czuję, że te emocje nigdy nie będą miały końca. Chciałabym je spiąć, trzymać krótko jak na smyczy, ale wobec czegoś Tak Bliskiego, Tak Podskórnego jestem tylko bezwolnym tworem. Upieram się, by zaczaić się na zespół, by podziękować im, zobaczyć jeszcze choć przez chwilę… (Joanna Herman)
Gdy po suporcie światła zapaliły się doznałem małego szoku. Wcześniej nie wiedziałem jak na koncertach The Cure wygląda sprawa frekwencji, toteż nie wiedziałem, czego się spodziewać. Gdy spojrzałem na trybuny ujrzałem Spodek zapełniony właściwie do ostatniego miejsca! Nawet na sektorach G i L widać było ludzi (a pamiętajmy, że są to sektory boczne). Masa fanów na płycie oczekiwała tylko jednego. (Piotr Bargieł)
Kiedy zgasły światła i z głośników popłynęły pierwsze dźwięki „Tape” wiedziałem już, że zaczną koncert od numeru „Open”, który z Ireną uwielbiamy i w czasie którego wymieniliśmy z Ireną informację na temat ilości ciarek jakie nas przeszły. (Grumko)
The Cure zaskoczyli publiczność w katowickim Spodku. Dla niektórych oddanych fanów, wpisujących komentarze na TheCure.pl drugi koncert w Polsce zagrany dzień po pierwszym był wobec tego porażką. Głównie dla tych, którzy na pierwszy nie pojechali. (Janek Pelczar)
Wróciłem do domu, nie mogłem się powstrzymać by nie załączyć komputera, nie wpisać się na forum o The Cure, a następnie nagrać trochę mp3 na odtwarzacz. Przy okazji podyskutowałem ze znajomym, który wybrał się na koncert w Warszawie – a było już trochę po północy.(Paweł Soja)
Wokół czuć jakby świąteczną, podniosłą atmosferę. Oto za moment zakończy się długie wyczekiwanie na coś naprawdę specjalnego dla wszystkich, którzy tam przybyli. Świetna atmosfera, wreszcie mało dymu papierosowego, żadnych plastikowych kubków i szczęśliwy, roztańczony tłum od pierwszej do ostatniej sekundy. (Dorota Denis Biduga)
Na koniec artykuł, który ukazał się na portalu Interia.pl dzień po koncercie, a zatytułowany był „The Cure bez emocji”…
Niska ocena koncertu w Katowicach nie wynika bynajmniej ze złej setlisty, bo nawet te mniej cenione utwory można zagrać z charakterem. A że The Cure słabych utworów nie zaprezentowali (może poza „Wrong Number” czy „Never Enough”), to tym bardziej przykro, że emocji w Spodku było jak na… lekarstwo. (Artur Wróblewski)
Zobaczcie też archiwalny wpis na stronie thecure.pl, a przede wszystkim Wasze komentarze: „Modlitwa o… Faith”
Czytaj więcej na thecure.pl: