THE CURE NIE MA SIĘ SZCZEGÓLNIE CZYM POSZCZYCIĆ, JEŚLI CHODZI O DOROBEK DVD. A JEDNAK WYDAJE SIĘ, ŻE KARIERA ZESPOŁU ZOSTAŁA CAŁKIEM NIEŹLE UDOKUMENTOWANA MATERIAŁEM FILMOWYM
Zacznijmy od tego, że The Cure należy do wykonawców, którzy nigdy nie traktowali teledysków w sposób lekceważący. Zwłaszcza od czasu, gdy wizualną stroną kariery Roberta Smitha i spółki zajął się Tim Pope. Dlatego nie dziwi fakt, że te krótkie filmiki były wielokrotnie zbierane na różnego rodzaju wydawnictwach. Pierwsza taka kompilacja ujrzała światło dzienne już w 1986 roku. Zestaw Staring At The Sea: The Images (Fiction) ukazał się na kasecie wideo oraz płycie LaserDisc i podobnie jak identycznie zatytułowana składanka (znana też pt. Standing On A Beach) przynosił utwory od tych najwcześniejszych w rodzaju Kil-ling An Arab do wówczas najnowszych, czyli In Between Days i Close To Me z płyty The Head On The Door.
W 1991 roku pojawiło się uzupełnienie tego zbioru w postaci wydawnictwa Picture Show (Fiction), zbierającego teledyski towarzyszące płytom Kiss Me Kiss Me Kiss Me, Disintegration i Mixed Up. W 1997, wraz ze składankowym albumem Galore, ukazała się również kompilacja teledysków Galore: The Videos 1987-1997 (Fiction), która jest swego rodzaju poszerzoną wersją Picture Show (wzbogaconą o teledyski z okresu Wish i Wild Mood Swings oraz wówczas premierowy Wrong Number).
Gdy nastała era DVD, muzycy przygotowali nowy zbiór klipów. Niestety, wydany w 2001 roku zestaw Greatest Hits (Fiction) ma pewne braki, co dotyczy zwłaszcza najwcześniejszych – trzeba tu dodać, najmniej atrakcyjnych – teledysków (jak Killing An Arab, 1o:15 Saturday Night czy Jumping Someone Else’s Train). Zawiera za to kilka utworów wykonanych w wersji akustycznej, co sfilmował Richard Anthony.
Jeśli chodzi o dokumenty koncertowe, jednym z najwcześniejszych i zarazem najbardziej kultowych jest ten zarejestrowany 9 sierpnia 1986 roku we Francji, w niesamowitej scenerii Theatre Antique d’Orange. Sfilmowany przez Tima Pope’a The Cure In Orange (Universal, 1988), ukazuje zespół na progu wielkiego komercyjnego sukcesu. Co ciekawe, jest to czas, kiedy Robert Smith zdecydował się obciąć swoją bujną czuprynę. Reżyser podszedł do powierzonego mu zadania w sposób bardzo nieszablonowy i próbował zapewnić widzowi poczucie bycia na scenie razem z muzykami. Patrzy się na grupę jednocześnie z obu punktów widzenia – mówi Smith. Wiele z osób, które obejrzało ten film, zrozumialo, co znaczy być na scenie, stanąć twarzą w twarz z publicznością. Niestety, ten niezwykły dokument do dziś nie doczekał się edycji na DVD. Podobnie zresztą jak inny, jeszcze wcześniejszy koncertowy portret zespołu, wydany tylko w Japonii zapis występu w Tokio w 1984 roku The Cure Live In Japan (Toshiba, 1986).
W 1993 na półki sklepowe trafił natomiast koncertowy album Show i towarzyszył mu zapis wideo (Fiction, dostępny na kasetach VHS i płytach W). Film ten, zarejestrowany podczas Wish Tour w The Palace Of Auburn Hills w Detroit, pokazuje The Cure w kulminacyjnym momencie komercyjnej hossy. Sceneria może nie jest tak wyjątkowa jak podczas występu w Orange, jednak niezwykła gra świateł czyni z koncertu wspaniałe widowisko. Jeśli chodzi o koncerty dostępne na DVD, wybór jest niewielki. Ukazały się tylko dwa tytuły: Trilogy (Fiction, 2003) i Festival 2005 (Geffen, 2006).
Trilogy to rzecz niezwykła. W listopadzie 2002 roku The Cure zagrał w sali Tempodrom w Berlinie serię wyjątkowych koncertów. Podczas każdego przedstawił w całości materiał z jednej z trzech płyt: Pornography, Disintegration i Bloodflowers. Choć powstały one w różnych okresach twórczości zespołu, charakteryzują się podobnym, mrocznym, melancholijnym klimatem. Nie ma tu żadnej scenografii, a Robert Smith nie zagaduje publiczności. A jednak The Cure potrafi hipnotyzować. Zwłaszcza gdy sięga po takie kompozycje, jak One Hundred Years, The Hanging Garden czy Cold. Gdy pojawia się repertuar z Disintegration, do głosu dochodzą klawisze, zaś Smith już nie trzyma się kurczowo gitary (Plainsong, Last Dance). Oczywiście w tej części bywa przebojowo (Lovesong, Lullaby), ale też bardzo mocno (Prayers For Rain, The Same Deep Water). Album Bloodflowers byt wówczas najnowszym dziełem zespołu i, jak czas pokazał, powrotem do znakomitej formy. Całość kończą zagrane na bis: If Only Tonight We Could Sleep i The Kiss, oba z Kiss Me Kiss Me Kiss Me.
A Festival 2005? To zgodnie z tytułem relacja z kilku festiwalowych występów The Cure w 2005 roku. Rzecz o tyle ciekawa, że po wielu latach przerwy do składu wrócił wtedy gitarzysta Porl Thompson. Materiał charakteryzuje dość duża dowolność, jeśli chodzi o sposoby rejestracji poszczególnych występów, na przykład The End Of The World to jedno długie ujęcie całości sceny. Bywa, że na obraz z koncertu nakładane są efekty w rodzaju mrówek (Us Or Them), zdarza się, że ujęcia są rozmazane (A Strange Day). Tak więc Festival 2005 to raczej ciekawostka dla najbardziej zagorzałych fanów.
Z kronikarskiego punktu widzenia trzeba też odnotować, że album The Cure (Geffen, 2004) przynosił dodatko-wą płytę DVD, zawierającą dokument Making The Cure.
MICHAŁ KIRMUĆ
Teraz Rock Kolekcja, 2013