Szminka, makijaż, kolczyk, utapirowane włosy, wymięty żakiet i niezasznurowane, rozpadające się białe adidasy; czerń, szarość, biel, czerwień, chłód, fantazja, pretensjonalność, kokieteria, melancholia, psychodelia i anarchia; piwo i pomarańcze, koty i pająki; rozstrojony głos i roztrojone nerwy; fobie i football.
Zjawisko. Curiosum. Jeśli mówi i pisze sie o The Cure, to zazwyczaj ma się na myśli faceta, który nazywa się Robert Smith, urodzonego Blackkpool w Anglii 21 kwietnia 1959 roku o godz. 23:54; 1,75 cm. wzrostu, oczy niebieskie, zawód: tekściarz – wokalista – muzyk. Oczywiście Cure to nie tylko inwestycja RS. ale jeśliby prześledzić historię grupy i jej linię rozwojową, to zazwyczaj pokrywaija się one z EEG Smitha: Robert (pozornie) wesoły, utapirowane włosy, pijany wzrok – wszyscy (pozornie) weseli, utapirowane włosy, pijanywzrok; Robert nie nagrywa – reszta tez nie nagrywa (a w każdym razie – nic znaczacego). Można więc spokojnie określić RS mianem hamletowskiego imperatywu grupy, tym bardziej że jak ostatnio donoszą cure’ierzy – jest on jedynym członkiem (czasy się zmieniły, dwuznaczniki pozostały…) kapeli, który jest z nią od zarania. No, skoro jest się „wspólzalożycielem”…
W 1963 Smith wraz z rodzina i rodzeństwem (Richard, Margaret i Janet) przenosi się do Crawley, małego miasteczka w hrabstwie Sussex, niedaleko Londynu. Starszy brat – Rysio, gdy okraczył że mlodszy za bardzo interesuje się footballem podsunal mu gitarę. Co bardzo spodobalo się Robciowi. W 1965 RS poznaje Laurenca Tolhursta, z którym przyjdzie mu zaliczvć Saint-Francis Primary School, Dame Middle School i Saint Wilfred Secondary School. Wspolnie sluchaja Stonesów, Doors, Pink Floyd i Hendrixa. Majac trzynascie lat RS na kursie teatralnym poznaje Mary – od tamtej pory towarzyszke swojego życia. Dwa lata pózniej z siostrą Janet i bratem Richardem zakładają Crawley Goat Band dając koncerty w domu i okolicach. Kilka następnych wcieleń – The Group, Malice, aż wreszcie w 1976 Easy Cure – stanowi fuzję bard rocka, nowonarodzonego punka i czegoś tam jeszcze, co skrzętnie spisali hagiografowie od rocka. W tym samym roku wygrywają konkurs młodych talentów zorganizowany przez zachodnioniemiecką filię Ariola – Hansa Music; w składzie: Robert Smith (g. voc), Laurence Tolhurst (dr), Michael Dempsey (b) i Porl Thompson (g) grają jako rozgrzewacze na jednym z koncertów The Stranglers, a następnie podpisują z Hansą kontrakt na pięć lat. Po jakimś czasie Hansa stawia jednak warunek, że muszą się „przestawić” na disco(!), w związku z czym RS i jego kompani zrywają kontrakt, co pociąga za sobą również zmianę nazwy….
Trzej chlopcy z wyobraznią, świeżo po maturze zmieniają nazwę mi The Cure i w studiu. Small Wonder w sklepie muzycznym w Walhamstow we wschodnim Londynie nagrywają (już w trójkę, bo bez Thompsona) w sierpniu 1978 stingla z utworem „Killing An Arab” i „10:15 Saturday Night”. Zainteresowany kapela Chriss Parry, producent i dyrektor artystyczny Polydoru (współpracujący z 'The Jam, Sham 69, The Heartbreakers i Siouxsie And The Barishees) zakładu własną wytwórnię – Fiction Records i zaprasza do nagrań The Cure. W rok później, w czerwcu, ukazuje się ich pierwszy LP, który swój tytul – „3 Imaginary Boys” – otrzyma parę lat póżniej. Na kiczowatym różowym stojąca tle stoją lampa, lodówka i odkurzacz Hoovera – symbole lat 60. – tak wyglądała okladka. Do dzisiaj nie wiadomo, kto przyświecał i grzal, kto chodzil, a kto byl od sprzatania; można jedynie snuć domysły… Płyta byla kombinacją różnych utworów. które dotychczas grywali w pubach i piw-nicach. Znalazła się ona na 44 miejscu w brytyjskich zestawieniach, a znawcy tematu dość dobrze jej rockowali, określając ją mianem „bright and breezy” (czyli przejrzysta i pełna animuszu). Smith po latach orzeknie: Bardzo naiwne. Byliśmy naprawdę młodzi, kiedy te piosenki zostały napisane. To jedyna płyta, przy której nie sprawdziła się deklaracja S: „Nie wyobrazam sobie, abym mógł spiewac nie swoje teksty.” Na „3 Imaginary Boys” znalazła sie m.in. nowa wersja – „Foxy Lady” Hendrixa i „So What?” – kawałek, którego tekst stanowila recytacja opisów z torebki po lukrze. W grudniu tego samego roku, w niektórych krajach wychodzi album zatytułowany „Boys Don’t Cry” – Nieco zmieniona wersja pierwszego, z kilkoma nowymi utworami. W ówczesnej prasie drukowano ten tytuł ze znakiem zapytania… W tym samym czasie ukazuje się singiel „Jumping Someone Else’s Train” – cierpki w wymowie song o promotorach mody i „Do The Hansa” / „I Hate Discos” nagrany u Johna Peela, będący odpowiedzią dla dziennikarza z New Musical Express Paula Morley’a, który radził im, aby przyjeli przyjeli wreszcie jakiś konkretny image. Wytwórnia Fiction wypusciła również płytkę (firmową przez Cult Hero z utworami I’m A Cult Hero/ I Dig You, które w rzeczywistości zostały nagrane przez Cure i byly autodeprecjacja oraz gorzkim w wymowie wyznaniem ludzi majacych swiadomosć stwarzania kultu i fanów wierzacych we wszystko, co sie produkuje i śpiewa.
Po kłótniach z z M. Dempseyem 41a wspólnej trasie z Banshees odchodzi basista, z którym nagrali dwie plyty, i jednocześnie pojawiają się dwie nowe postacie — Simon Gallup i Mathieu Hartley, klawiszowiec z kapeli Mag Spies. W kwietniu 1980 ukazuje się album „17 Seconds”, ktory trafia na 20 miejsce zestawień brytyjskich. Płyta, której teksty są efektem załamań nerwowych Smitha i tzw. „myśli samobójczych”, zapoczątkowała w muzyce rockowej okres spod znaku egzystencjalnego spleenu i oniryzmu, tak charakterystycznego później dla dokonań cold wave z lat 80. W historii grupy „17 Seconds” jest również płytą otwierającą trylogię „17 Seconds” – ,Faith” – ,Pornography”. Trzy płyty, ich okładki. muzyka, tytuly i – przede wszystkim – teksty świadczą dobitnie o wisielczych nastrojach będących udziałem RS (nie wiem jak z resztą, być może tylko ,podchodzili” pod image…). „A Forest”, „At Night”, „17 Seconds” oraz „The Holy Hour”, „The Funeral Party” i „Faith”. Ciężki, mroczny poemat o wszechogarniającej depresji, trzyczęściowy monolog Hamleta lat 80., którego przy życiu trzyma jedynie ciekawość nadchodzącego, niedefiniowalna wiara, brodzenie w abstrakcji. „Faith” ukazuje się w kwietniu następnego roku. Wraz z płytą wychodzi również kaseta ze ścieżką dźwiekową „Carnage Visors” nagraną w ciągu jednej nocy w garażu. Jest to ilustracja muzycznado animowanego filmu zrobionego przez Richarda Gallupa., brata Simona. będącego alegorycznym półgodzinnym filmikiem o The Cure. W USA ukazuje się podwójny album „Happily Ever After” — połączenie „17 Seconds” i „Faith” (nagranej już bez Hartleya)
Powstają kolejne teksty – efekt przdlużajacego sie kryzysu RS tym razem wręcz chorobliwa i quasi-diabohczna porcja mistycznych, egzystencjalnych przemyśl. Obsesyjne, wręcz obsceniczne wyznania na temat smierci, starosci, gwaltów i wyuzdania. To wszystko składało sie na materiał następnej płyty „Pornography” wydanej w maju 1982. „Najciezsza” i najlepiej zbudowana w warstwie tekstowej i muzycznej była najbardziej reprezentatywnym dla nurtu cold wave krążkiem: byla płyta, po której nie mogło nastąpic nic innego, jak tylko otrzezwienie i wyjscie z egzystencjalnego barocku. Okładka w zamyśle RS miala ponoć symbolizować rozkladajace sie ciało Marylin Monroe (de gustibus).
Po kłótniach z Gallupem na trasie w Belgii nastąpił rozlam. Simon odchodzi i wraca Anglii. gdzie wraz z wegetującym w Crawley M. Hartleyem zaklada kapelę The Cry. Lol w tym samym czasie zajmuje się produkcją grup Future i The Tree i ze garyni kumplem Frankiem Bellem z grupy Zerra I nagrywa singla pod szyldem Cult Hero. A Smith spedza długie wakacje z Mary…
„Chcialem tylko sprawdzic, czy potrafie napisac prosty, glupawy kawalek pop, który móglby byc grany w radiu, bo jesczcze nigdy tego nie robilem. Nie chcialem, zeby to wyszlo pod szyldem The Cure. Chcialem to nagrac solo i ewentualnie wziasc cala wine na siebie. Showbiz jednak zrobil to, czego sam chcial” – powiedzial RS w momencie, kiedy przelamal oniryzm z Pornography i zaczal wydawać – jak sam je nazwał – „idiotyczne single”. Pojedyncze piosenki były może nie tyle idiotyczne, co „uelektronicznione” i brzmiały (dla fanów The Cure) zanadto pop. W tym samym czasie RS poznaje producenta Tima Pope’a (Pope – pop?), pracujacego m.in. z Banshees, Soft Cell, Psychedelic Furs, The Style Council, Men Without Hats i Neilem Youngiem (a ostanio również z The The) i realizują wraz z Tolhurstem i studyjnym bębniarzem Stevenem Gouldingiem clip „Let’s Go To Bed”, po czym wychodzi mini-LP „The Walk” z sześcioma kawałkami z tamtych pojedynczych sesji. Pope sprawuje odtąd curatelę nad wszystkimi produkcjami video. Znajomości i kilka wspólnych tras z Siouxsie And The Banshees sprawiają, że RS zaczyna z nimi współpracę jako pełnoetatowy gitarzysta, zmieniając tym samym Johna McGeoucha. Wraz z basistą z Banshees Steve’em Sevarinem, zafascynowani epoką psychodeliczną, komponują kilka kolaży muzycznych i wspomagani przez tancerkę i wokalistkę Jeannette Landry z grupy Zoo rejestrują je na albumie „Blue Sunshine”, będącym również zapisem ścieżki dźwiękowej do filmu, który został zmontowany z ok. 600 różnych filmów i opowiadał o LSD, które nazywano naówczas właśnie Blue Sunshine. Film, jak i tytuł, nawiązywały do niebieskiej rękawicy z „Yellow Submarine”. RS napisał również z Severinem muzykę do baletu zamówionego przez BBC; przy nagraniu akompaniowała im grupa The Venomettes z Markiem Almondem grającym na skrzypcach.
The Cure prowadzi egzystencję epizodyczną, a wlaściwie nie istnieje od roku. Smith od czasu do czasu nagrywa pojedyncze kawałki, na codzień zaś gra z Banshees. Na jednym z tournee po Bliskim Wschodzie, w Izraelu RS wykonuje „Killing An Arab”, a Młodzi Żydzi śpiewający ten kawałek po ich wyjeździe uważają go za hymn syjonistów! Z „Killing An Arab” łączy się mnóstwo skandali i nieporozumień. Kiedy pojawił się po raz pierwszy, The Cure mieli kłopoty z cenzurą, która zarzuciła im nacjonalizm i niemiłe podteksty. Innym razem, kiedy kawałek pojawił się po raz pierwszy wraz kolejną płytą w USA, DJ’e zmienili mu tytuł na „Killing An American” i puszczali w dyskotekach tudzież radiu. W związku z tym, by uniknąć procesów i podejrzeń Cure opatrywali swoją płytę naklejką z informacją o tym, iż nie są rasistami i nacjonalistami, a utwór powstał z inspiracji „Obcym” Alberta Camusa. Po dwóch tournees z Siouxsie A.T.B,. i udziale w nagraniu płyt „Dear Prudence”, „Nocturne” i „Hyena”, Smith odchodzi po kłótniach z jadowitą Siouxsie Sioux i jedzie do Paryża, gdzie wraz z Lolem nagrywają „Love Cats” – utwór odbiegający w znaczny sposób od dotychczasowych produkcji i będący czymś z pogranicza swingu, jazzu i lambeth walka. „Love Cats” powstało z inspiracji nowelą Patricka White’a „The Cockatoos” (w przyszłości jeszcze jedno nawiązanie), a szczególnie jej wątkiem z kotami nazywanymi tam na mocy francuskiego kalamburu Aristochats.
Ten utwór, jak i kilka innych, zostaje wy-produkowany przez Philla Thornalley, producenta i inżyniera dźwięku (Thompson Twins, Duran Duran, „Pornography”), który gra także w kilku numerach na kontrabasie. Do współpracy RS zaprasza jeszcze czarnoskórego bębniarza Andy Andersona (ex-Brilliant), a Lol zajmuje teraz miejsce przy klawiaturach. W grudniu ’83 ukazuje się płyta „Japanese Whispers” – kolekcja singli nagranych między listopadem ’82 i ’83.
W nowym składzie: Smith — Tolhurst — Thornalley — Anderson + odszukany z dawnego Easy Cure Porl Thompson, Cure nagrywa w Reading nową płytę „The Top” wydaną w maju; płytę, która osiąga najwyższe jak dotychczas miejsce na listach – 8. Odbiorcy i publiczność stają się coraz bardziej heterogeniczni, a płyta jest początkiem prawdziwej Curemanii. RS wraz Mary przenosi sie na stale do Londynu i kupuje trzypokojowe mieszkanie na Maida Vale, w którym mieszkaja po dzis dzien.
Płyta jest niesłychanie bogata i świeża. Pojawiły się gitary klasyczne, flet indyjski, pianino, saksofon, tamburyny etc. Album nie podlega żadnej klasyfikacji. Od punkującego „Give Me It” po naiwny i egzotyczny „The Caterpillar”. W tekstach całe bestiarium: od gąsienicy przez ryby, kota, psa aż do świni. W październiku tego samego roku ukazuje się również zapis z koncertów w Londynie i Oxfordzie – „Concert”. Na kasetach jako dodatek do „Concertu” ukazała się składanka nigdy niepubllikowanych, nieznanych utworów The Cure – „Curiosity Cure Anomalies 77/84”.
RS bardzo sobie ceni trasy koncertowe i przypadkowe realizacje. Były one często terenem happeningów organizowanych przez niego albo przez jego kumpli. Kiedyś, w klubie Marquee, mając otwierać koncert grupy The Passions, Smith zorganizował grupę The Obtainers z gitarzystą Frankiem i dwiema trzynastoletnimi wokalistkami, a następnie odegrał kilka pastiszów The Faces, Stade, The Strawbs i Gary Glittera. W maju 1980 na tournee The Cure w Rotterdamie, zagrali mini-koncert improwizujac na ulicy o ósmej rano, za co zostali zgarnięci przez policję i na jakiś czas osadzeni w celach. Tim Pope zrealizował swego czasu video clip, w którym sam śpiewał, natomiast Bagpuss (pseudo RS) grał na wszystkich instrumentach wydając przy tym odgłosy Bah – boom i Boing. Kawałek nazywał się „I Want To Be A Tree”, a clip krążył jakiś czas po MTV i nieźle sobie radził. Innym razem RS zajął się produkcją singla duetu Yeah Yeah i zagrał na płycie innej kapeli z Fiction – The Associates. Po wydaniu „Concertu” grupę opuścił Thornalley, oddalając się do swoich zajęć, czyli do produkcji płyt.
W związku z powyższym Smith poszedł szukać Simona Gallupa oraz nowego perkusisty. Anderson ze względu na kłopoty ze zdrowiem musiał osiąść w klinice w trakcie jednego z tournee. Na okres kilku koncertów zastąpił go Vince Ely z Psychedelic Furs, ale po kilku sprzeczkach i skandalach, jakie wywołał, wyleciał z hukiem, a jego miejsce zajął – kręcący się w pobliżu, jak powiedział RS Boris Williams, ex-perkusista z Thompson Twins.
„The Head On The Door” była płytą bardzo ważną. Nie tak ważną dla nas jak „Faith” czy „Pornography”, ale dla mass-mediów decydująca…”
Tytuł nowego krążka wydanego w kwietniu ’85, jak wyjaśniał RS, związany jest z koszmarem, który przyśnił mu się w dzieciństwie, kiedy przechodził wietrzną ospę. „Głowa w drzwiach” nasuwa również skojarzenia z „Obłokiem w spodniach” Majakowskiego czy „Butem w butonierce” Jasieńskiego. Płyta jest bardzo dynamiczna, doskonale zmiksowana, nagrana z dużą inwencją, różnorodna, nawiązująca do poprzedniej, bo niosąca ze sobą akcenty japońskie, wschodnie i hiszpańskie. Ma mnóstwo energii i radości, chociaż kończy się tak jak zawsze, to znaczy z konsekwencją pewnej gry prowadzonej z odbiorcami – wszystkie utwory bowiem istnieją zawsze albo zazwyczaj w kontekście ostatniego utworu, który to jest refleksyjnym kawałkiem na tematy smutne… „3 Imaginary Boys”, „Faith”, „17 Seconds”, „Pornography”, „The Top”, „Sinking”, „Fight” (jak zauważyli nieliczni, większość z nich to tytuły płyt).
The Cure odnoszą znaczący sukces. „In Between Days” – I na listach brytyjskich, złota płyta we Francji i kilku innych krajach; curiosa felicitas. W maju 1986 ukazuje się składanka „Standing On A Beach” z największymi hitami oraz kaseta z utworami z drugich stron singli (m.in. świetne, quasi-symfoniczne „A Few Hours After This” i demoniczny „New Day”). Do tego kompletu dołącza również taśma video „Staring At The Sea” zawierająca wszystkie skręcone do 1986 roku clipy, a wśród nich „Killing An Arab”, w którym główną rolę zagrał stary rybak Johnny Button. BBC wydaje również w bardzo małym nakładzie zapis koncertowy z festiwalu w Glastonbury, zawierający m.in. wyśmienite wersje „A Strange Day” i „In Between Days”. Odbywają bardzo udane tournee po Stanach Zjednoczonych i Europie. Poszerza się grono zwolenników i przeciwników The Cure. Posądza się ich o schlebianie mass-mediom i produkcje stricto pop. RS dzielnie odpiera te ataki: Sukces w żadnym stopniu nie zmienił mojej osobowości. Oglądanie swojej twarzy w jednym z kolejmych magazynów sprawia, że robi mi się trochę niedobrze. Kiedy patrzę na te zdjęcia, to czuję się tak, jakbym był od kogoś uzależniony… (I chyba coś w tym jest.)
Szybko rozniosły się pogłoski o uzależnieniu narkotykami, przedawkowaniu i kjuracji w specjalnej klinice. W Paryżu smutek na twarzach fanów zbierających się w pobliżu Hal i Centre Pompidou. Czarne stroje, białe wykredowane twarze, łańcuchy, krzyże – tak jak zawsze… Smith wyszedł z tego cało, ale fakt, że był kjuracjuszem, nie sprawił bynajmniej, że nagle przestał on nadużywać alkoholu i kjurzyć MARYhuanę. Te jak i tym podobne informacje były raczej haszem dla mas i dziennikarzy, aczkolwiek prawdą jest, że RS i jego kumple „lubjejo” sobie wypić. Sam zapytywany kiedyś o swój ulubiony napój odpowiadał: Lubię piwo z sokiem pomarańczowym. A dlaczego akurat piwo z sokiem pomarańczowym? Bo w soku jest dużo witaminy C…
Nowy, wydany w maju 1987 album „Kiss Me, Kiss Me, Kiss Me” nagrany został na południu Francji w Miraval, w jednym z najlepszych studiów w Europie (tym bardziej, że nie płaci się podatków, he! he! be!). Był to pierwszy album grupy, nad którym wszyscy — jak twierdzą — pracowali, pisali i zgrywali razem od początku do końca. Był to pokaz ich umiejętności, wszechstronności i subtelnego odwoływania się do tego, co robili przez 10 lat. Pomarańczowo-czerwona okładka i nalepki na krążkach to powiększone zdjęcia naświetlonych odpowiednio oczu i ust RS, mających symbolizować pornograficzność (again!), tym razem aż do bólu. Niektóre kawałki z tej podwójnej produkcji (osiemnaście utworów), takie jak „Catch”, „Why Can’t I Be You” i „Just Like Heaven” brylowały na światowych listach przebojów. Płyta — nagrana w niecałe dwa tygodnie — uznana została za jedną z najlepszych w dyskografii. Istna currara. Promowaniu tego albumu towarzyszyła trasa koncertowa; powstaje zapis jednego z koncertów w Orange, w zabytkowym, świetnie utrzymanym teatrze z okresu rzymskiego. Wychodzi video-kaseta z nagraniami ponad dwudziestu utworów pt. „The Cure In Orange” (ciekawe, co było pierwsze: kolor, pomarańcze czy miejscowość?!).
Robert Smith zabrał się do pisania autobiograficznej książki, po piętnastu latach wspólnego życia wziął ślub z Mary, a każdy następny moment i singiel miał być tym ostatnim.
„Disintegration”. Nowa płyta, nowy człowiek w zespole — Roger O’Donnell. Poszerzenie klawiszowej ściany dźwięku. Melancholia, rozmarzenie, deszcz i pająki. Płyta o podwójnej świadomości świata, o byciu Tu i Tam, o pożegnaniach, końcu i dezintegracji. Ta płyta, jak i cała trasa koncertowa The Prayer Tour (mieli przyjechać do Polski…) była – jak zapowiedział RS – ostatnią w historii zespołu.
Formuła anty-image wytrzymała tylko pierwsze dwie, trzy płyty. A zresztą były to zamysły utopijne, albowiem nietrzymanie fasonu było jednocześnie .ideą trzymania fasonu bez fasonu – Stara baśń. Później miało się okazać, że stworzyli oni jeden z najbardziej oryginalnych
image w estetyce muzyki rockowej. Twarz RS, do znudzenia powielana na plakatach i znaczkach, kojarzyła się zawsze z nieprzeciętnością, trudną do uchwycenia energią, a jednocześnie życiową somnambulią, obsesjami i chorymi wręcz wieszczeniami. Być może rzeczywiście lepiej byłoby, gdyby rozstali się teraz, zmęczeni wiecznym czyhaniem rockowego showbusinessu. Lepiej będzie, jeśli ich charakterystyczne, dziwaczne i rozregulowane brzmienie, podparte rozstrojonym głosem RS pozostanie takim, jakim je utrwalili na kilkunastu płytach i które to nie będzie musiało „zwichnąć się” w pewnym momencie i potwierdzić „Do The Hansa”… Wolę taką pretensjonalność, jaką mieli do tej pory, pretensjonalność będącą od wieków bliźniaczą siostrą wielkiej sztuki (i tej trochę mniejszej też), tzn. takiej, która kłóci się o życie z odbiorcą.
„…Jeśli mielibyśmy nagrać coś jeszcze, to – mówię zupełnie serio – byłoby fajnie, a jeśli już nic nie zagramy, to nie ma to większego znaczenia. Mam w domu pianino i gitarę i nie zatrzasnę ich i nie pozamykam na kłódkę, kiedy skończę z The Cure…”
***
Tymczasem w MTV krąży video clip zatytułowany „Breakout”, będący niczym innym tylko „Close To Me” pod nie wiadomo dlaczego zmienionym tytułem. Poniżej w tzw. stopce teledysku widnieje tytuł nowego albumu – „Get Organized”. I nikt nie wie, o co chodzi!…
Filip Przybylski
Tekst ukazał się w magazynie Rock’N’Roll, 1989 r.
Podziękowania dla Sławka za wszystkie nadesłane materiały.