Arystokraci

ROBERT SMITH ZYSKAŁ WŚRÓD FANÓW OPINIĘ MIŁOŚNIKA KOTÓW I OSOBY ZAFASCYNOWANEJ PAJĄKAMI. BŁĘDNĄ…

O tym pierwszym przypadku zdecydował oczywiście tekst i teledysk do Lovecats (chociaż i w The Hanging Garden pojawiają się „stwory noszące futra i maski”, czyli koty marcujące pod domem artysty). W wywiadzie dla „Tylko Rocka” zapytaliśmy lidera The Cure, czy kiedykolwiek miał kota… Gdy byłem dzieckiem – odparł. Odkąd dorosłem, nie trzymam w domu żadnych zwierząt. Chociażby dlatego, że wiele podróżuję i nie bardzo mialby kto się nimi zająć. Gdzie indziej stwierdził, że koty go wręcz irytują, co wykorzystał reżyser klipu, przekornie gromadząc zwierzątka na planie.

A prawdziwe korzenie tekstu Lovecats tłumaczył nam Smith następująco: Podczas trasy, na której promowaliśmy płytę „Seventeen Seconds”, nauczyliśmy się na pamięć wszystkich piosenek z filmów Walta Disneya, do jakich udało nam się dotrzeć. Najbardziej spodobała nam się piosenka z „Aryskotratów”. W tym czasie stała się wręcz czymś w rodzaju hymnu The Cure. I pamiętam, że pewnego razu, gdzieś w 1982 roku, usiadłem kompletnie nawalony w jakimś paryskim barze przy fortepianie i próbowałem zagrać tę melodię. Nagle dotarło do mnie, że wcale nie gram piosenki z „Aryskotratów”, lecz coś zupełnie innego. To były moje pijackie wariacje na temat owej melodii. Na szczęście, choć byłem nietrzeźwy, przyszło mi do głowy, by włączyć dyktafon i zarejestrować to, co wyszło spod palców. A w następnych dniach rozwinąłem ów pomysł w „Lovecats”.

Pająk w teledysku Lullaby to też pomysł reżysera Tima Pope’a (Robert odmówił kontaktu z prawdziwą tarantulą). Pierwotnie chodziło o coś innego. „Lullaby” oparłem na jednej z historyjek, które opowiadał mi wuj, gdy miałem jakieś pięć lat – wyjaśniał nam Smith. Wymyślił postać Człowieka-Pająka i jego przygody, które miały mnie przerazić. I rzeczywiście sprawiały, że lałem ze strachu w lóżko. Inna zjego historyjek zainspirowala utwór „Head On The Door” i zdecydowala o klimacie płyty, której dalem taki właśnie tytuł. Gdy byłem dzieckiem, wujaszek wydawał mi się dziwakiem i potworem. Dziś postrzegam go jako jedną z najbardziej inspirujących osób, zjakimi się zetknąłem.

BARTEK KOZICZYŃSKI

Tekst ukazał się w miesięczniku Teraz Rock.