TOMASZ BEKSIŃSKI: Wizualne lekarstwo

Artykuł pochodzi z miesięcznika Tylko Rock z 1991 r.

Niedawno ukazała się trzecia oficjalna kaseta video The Cure, Picture Show, zawierająca teledyski i różne ciekawostki z działalności zespołu z lat 1986-1990. Podobnie jak Staring At The Sea – The Images podsumowuje ona pewien okres kariery Roberta Smitha. W przeciwieństwie do ostatnio wydanych płyt, Mixed Up i Entreat, nie jest na szczęście zakamuflowaną reedycją staroci w nowych wersjach, lecz rzetelnym zbiorem teledysków nakręconych do utworów z płyt Kiss Me Kiss Me Kiss Me i Disintegration. Może nie wszystkie grzeszą oryginalnością (Just Like Heaven, Catch), ale niektóre należą do najciekawszych w historii rocka (Lullaby), inne zaś są typową dla The Cure, pełną humoru i ekstrawagancji zabawą (Why Can’t i Be You?). Wideografia The Cure obejmuje więc już trzy ważne filmy: prawie dwugodzinny koncert The Cure In Orange oraz wspomniane zestawy videocli-pów.

The Cure In Orange – z całym szacunkiem dla zespołu i jego muzyki – jest, niestety, dość nudny. Co innego być na koncercie odbywającym się w ruinach wieczorową porą, a co innego oglądać go monotonnie sfilmowany, nawet jeśli dysponuje się magnetowidem Hi-Fi stereo. Smith ma to do siebie, że prezentuje się dość statycznie na scenie, podobnie jego przyjaciele z zespołu – zaś oprawa wizualna ograniczona jest do kłębów suchego lodu wypuszczanego od czasu do czasu spod sceny. Oczywiście, zmieniają się też kolory błyskających reflektorów, ale znacznie lepiej zamknąć oczy i słuchać, niż oglądać. Nigdy nie byłem zwolennikiem surowo sfilmowanych koncertów. Sama muzyka brzmi jednak doskonale i wprowadza odbiorcę w specyficzny trans.
Koncert w Orange odbył się jeszcze podczas trasy promującej LP Head On The Door, chociaż premiera kinowa oraz wydanie kasety miały miejsce dopiero wiosną 1987 roku. Materiał muzyczny zawiera więc sporo nagrań z tej płyty, m.in. wspaniałe Kyoto Song i Sinking, a także wiele perełek z przeszłości (A Forest, Charlotte Sometimes, 100 Years, Faith) oraz znane przeboje (The Walk, Killing An Arab, In Between Days). Szkoda, że ten materiał nie został wydany na koncertowym longplayu. Powstałby album znacznie ciekawszy niż tegoroczny Entreat – powtórka Disintegration bez czterech najlepszych utworów.

Staring At The Sea – The Images to 80 minut teledysków i zabawnych prywatnych filmów kręconych amatorską kamerą przez członków zespołu i ich przyjaciół przy różnych okazjach (m.in. podczas realizacji określonych clipów). Całość ogląda się z dużym zainteresowaniem, przy czym szczególnie wyróżniają się: Charlotte Sometimes – niesamowita opowieść z dreszczykiem, sfilmowana w opuszczonym szpitalu dla umysłowo chorych, The Hanging Garden – clip zyskujący aurę tajemniczości dzięki efektownie wplecionym krótkim ujęciom niesamowitych rzeźb ni-to-zwierząt, ni-to-potworów, Close To Me – kapitalny film przedstawiający The Cure w tonącej szafie, a wreszcie totalnie nienormalny The Walk, zapowiedź późniejszego Why Can’t 1 Be You? Po zapoznaniu się ze wszystkimi teledyskami The Cure zauważyć możemy, że dopiero Timothy Pope nadał im jakiś jednolity styl, chociaż nie wszystkie jego pomysły wyróżniają się oryginalnością i wzbogacają muzykę. Niestety, Robert Smith zbyt często zachowuje się jak rozczochrana umalowana marionetka pociągana przez niewidzialnego Pope’a za sznurki. Na dłuższą metę troszkę to nudne.

TOMASZ BEKSIŃSKI

 

Podziękowania dla Olgi za nadesłane materiały.