Nie licząc na wiele

Concert to pierwsza oficjalna płyta koncertowa w dyskografii zespołu. Poskładana z czterech występów w Oksfordzie i Londynie. Z perspektywy czasu można ją traktować jako dokument odrodzenia się The Cure (Smith wreszcie oficjalnie rozstał się z Siouxsie And The Banshees). Brzmi to wszystko bardzo surowo, ale co za tym idzie… prawdziwie. Co niewątpliwie ma swój urok. Owa bezpośredniość to jedna z zalet tego „roboczego” występu sprzed dwudziestu czterech lat.

Z przekrojowo potraktowanego repertuaru dostajemy tu to, co najlepsze: The Hanging Garden, One Hundred Years, A Forest plus przeboje: The Walk, Charlotte Sometimes, Killing An Arab. Pod względem wykonawczym nie można tu liczyć na jakieś wyżyny. Nowy skład jest nie najlepiej zgrany, w dodatku muzycy tworzący sekcję rytmiczną (Phil Thornalley i Andy Anderson) wzięci zostani niejako „z łapanki”. Zresztą długo miejsca w The Cure nie zagrzeli.

 

Przemek Psikuta
Recenzja ukazała się w miesięczniku Teraz Rock, 2008 r.