8 maja przypadła rocznica debiutu zespołu The Cure, który jako jeden z pierwszych wyznaczył pod koniec lat 70. kanon nowej muzyki i nowej subkultury. – czytamy na portalu Muzyka.Onet.pl – Od tamtego czasu gotycki rock przeszedł zaskakującą ewolucję, oddalając się od swych post-punkowych korzeni w stronę symfonicznego metalu i klubowego electro. Poprosiliśmy więc pięć znaczących postaci na rodzimej scenie tego gatunku, Anję Orthodox (Closterkeller), Krzysztofa Rakowskiego (festiwal Castle Party), Mariusz „Void” Łuniewski (Deathcamp Project), Tomasza Kaczkowskiego (Wieże Fabryk) i Tomasza „Woodrafa” Rachwalskiego (betcave.pl), aby wybrali po pięć albumów, ich zdaniem najważniejszych dla rozwoju tej mrocznej stylistyki.
Po takim wstepie juz wiemy, ze w zestawieniach nie moglo zabraknac albumów The Cure.
Anja Orthodox wybrala Pornography: „Płyta będąca ukoronowaniem epoki cold-wave. Penetrująca najciemniejsze zakamarki duszy, czarna i depresyjnie szarpiąca. Jej słuchanie dostarcza cudownego i jakże kojącego bólu.”
Natomiast Krzysztof Rakowski, organizator festiwalu Castle Party w Bolkowie, do swojej ulubionej piatki wybral Faith: „Po okresie post-punkowego grania, Robert Smith z kolegami zaproponowali bardzo spokojną i wyciszoną płytę. To brzmienie nadał oczywiście lider zespołu swoją gitarą. Chociaż The Cure są tak ważni dla gotyku, nigdy nie starałem się, aby zaprosić ich do Bolkowa. To za duży zespół na ten zamek. Podobnie zresztą jest w Niemczech – żaden z najważniejszych festiwali gotyckich w tym kraju nie gościł go nigdy u siebie. Trzeba jednak przyznać, że koncertowo to nadal najbardziej stylowa grupa z klasycznego okresu tej muzyki.”