Na przestrzeni dekad, mimo zmieniających się trendów i przemian w przemyśle muzycznym, The Cure zdołali utrzymać swoją pozycję jako wpływowy zespół. Kluczem do ich sukcesu była elastyczność i różnorodność brzmieniowa. Choć często postrzegani jako ikony muzyki gotyckiej, Robert Smith, główny twórca zespołu, eksplorował niezliczone style muzyczne, nigdy nie bojąc się zmieniać kierunku artystycznego.
Debiutancki album „Three Imaginary Boys” z 1979 roku, wydany w szczytowym okresie post-punku, zaprezentował The Cure jako gitarowy zespół blisko związany z tym nurtem. W kolejnych latach ich muzyka ewoluowała w stronę mrocznych i tajemniczych dźwięków gotyckiego rocka. Obok destrukcyjnych albumów, takich jak „Pornography”, zespół niejednokrotnie romansował z popem, czego najlepszym przykładem jest album „Kiss Me, Kiss Me Kiss Me” z 1987 roku. Smith nigdy nie był artystą, który zbyt długo tkwiłby w jednym stylu.
Pod koniec lat 80. The Cure mieli na koncie osiem wybitnych albumów, z których każdy odkrywał nowe ścieżki inspiracji. Wydany w 1989 roku „Disintegration”, powszechnie uznawany za arcydzieło zespołu, stał się definiującym dziełem tamtej epoki. Jednak wkrótce po tym sukcesie Smith poczuł, że ogromna popularność i uznanie, które przyniósł „Disintegration”, zaczęły go ograniczać podczas pracy nad nowym materiałem.
Jak zwykle, zespół szybko wrócił do studia po premierze albumu, ale tym razem proces twórczy nie przebiegał tak gładko, jak wcześniej. Utknęli w martwym punkcie – nic nie brzmiało dobrze. W tej sytuacji Smith postanowił ponownie przekształcić brzmienie zespołu, wracając do korzeni i stawiając na gitarowe aranżacje.
„Nagraliśmy cztery utwory i brzmiały beznadziejnie. Byłem naprawdę załamany” – wspominał Smith, opisując sesje nagraniowe po „Disintegration”. „Wszyscy wiedzieli, że to nie działa.” Jednak Smith, sięgając po swoją niewyczerpaną kreatywność, znalazł wyjście z tej sytuacji. „Tej nocy napisałem „Never Enough” i powiedziałem: 'Nagrajmy to’” – zdradził.
Ten utwór wyciągnął zespół z twórczego impasu i otworzył nowy rozdział w ich historii. W przeciwieństwie do materiału z końca lat 80., „Never Enough” stawiał na gitary zamiast syntezatorów, oferując bardziej rockowe brzmienie niż emocjonalne, gotyckie dźwięki wcześniejszych albumów. Co więcej, piosenka odniosła natychmiastowy sukces, osiągając 13. miejsce na brytyjskiej liście singli po premierze w 1990 roku i zdobywając szczyt amerykańskiej listy przebojów alternatywnych.
„Never Enough” udowodniło, że Robert Smith nie stracił swojej muzycznej intuicji i wciąż potrafi tworzyć przeboje, które zachowują artystyczną autentyczność. Popularność tego utworu dorównała wcześniejszym singlom zespołu, takim jak „Pictures of You” i „Lovesong”.
Choć „Never Enough” rzadko pojawia się w dyskusjach o największych dokonaniach The Cure – być może dlatego, że trafiło na składankę „Mixed Up” – było to przełomowe osiągnięcie w karierze zespołu. Piosenka stworzyła pomost między uwielbianym brzmieniem „Disintegration”, a bardziej popowym, alternatywnym rockiem na albumie „Wish” z 1992 roku.
Singiel „Never Enough” ukazał się równo trzydzieści pięć lat temu, 17 września 1990 roku. Towarzyszył mu klip wyreżyserowany przez Tima Pope’a. Utwór na Liście Przebojów Programu III dotarł na pozycję 3.

