Tag: robert smith

Czytaj

Pamiętniki: Starszy brat

Należę do młodego pokolenia fanów The Cure i może dlatego chciałam napisać parę słów. Chodzi głównie o to, jakim wielkim fenomenem jest ten zespół i jak wielki wpływ potrafi wywrzeć na ludzi, mimo tak rażącej […]

Czytaj

Polska pastylka

Po czym poznać, że dany zespól jest kultowy? Nie wiem. W każdym jednak razie, fakt ukazania się tak zwanego „tribute albumu” dla danej grupy, jest na pewno argumentem za. „Prayers For Disintegration” to właśnie kolejny […]

Czytaj

Jazz-rockowa ciekawostka

Po interpretacjach kompozycji Theloniusa Monka na poprzednim albumie „Kubic`s Monk”, francuski saksofonista Pierrick Pédron wziął na warsztat przeboje brytyjskiej formacji post-punkowej The Cure. Już poprzednio triem Pédrona zachwycił się sam Phil Woods podkreślając „rytmiczną witalność, […]

Czytaj

Pamiętniki: Boys Don’t Cry

Jedno z pierwszych moich 'muzycznych’ wspomnień wiąże się z zespołem The Cure. Bardzo je lubię i nadaję mu duże znaczenie i wpływ na moje późniejsze nastoletnie wybory. Nie wiem dokładnie, który był to rok, ani […]

Czytaj

Rewizyta

The Blog That Celebrates Itself Records przez ostatnie dziesięć lat koncentrował się na promowaniu nowych kapel, które dopiero wkraczały na rynek post-punk, shoegaze i new wave, zamieszczając specjalne kompilacje na swoim profilu Bandcamp. Poprzednio TBTCI […]

Czytaj

Odważnie o Pornografii

Nie jestem wielkim fanem bardzo ostrych brzmień. Dla mnie już AC/DC i Rammstein są wyżynami pojęcia „ostre łojenie na gitarze”. Chociaż, raz spodobała mi się płyta Canniabal Corpse „Butchered at Birth”, ale było to w […]

Czytaj

Pamiętniki: Piątkowe popołudnie

Nie jestem żadnym fanatykiem, nie mam fryzury a’la Robert, przez otoczenie – również nauczycieli – jestem postrzegany jako raczej ułożony młody człowiek. Moja cure-historia zaczęła się wiosną 1999 roku. Moją uwagę na muzykę „kjurów” zwrócił […]

Czytaj

Into a sea of Cure

Recenzja „Into a sea of cure” wydanej w 1999 roku płyty nagranej w hołdzie The Cure… plainsong…. bardziej płaski brzmieniowo od oryginału, fajne gitarki, trochęjakby ambientowe, kojarzy mi się nawet z jakąś kapelą, ale nie […]