CURExclusive: Le FleuR

Jak zapewne pamiętacie – zespół Le fleuR, to ta kapela, która organizowała i występowała podczas zlotu fanów The Cure w Katowicach w 2001 roku w klubie Gugalander oraz na zlotach w Krakowie w Koziorożcu oraz Rock Pubie.

“Regularnie odzywają się do nas ludzie z cure’owego środowiska – mówi Bartek, gitarzysta zespołu – z pytaniami typu: 'co u was słychać?’, 'czy dalej istniejecie?’, 'czy gracie koncerty, czy nagrywacie?’ itp.”

Sami opisują swoją twórczość nastepujacymi słowami: “W naszej muzyce znajdziecie połączenie ciekawych gitarowych brzmień z elementami elektronicznymi, melancholijny rockowy styl z domieszką mrocznych klimatów gotyckich. Muzyczną estetykę Le FleuR określiły silne wpływy new wave, cold wave i inspiracje formami progresywnymi. Naszą twórczość cechuje przede wszystkim klimatyczna muzyka o raczej smutnym, melancholijnym nastroju, którą dopełniają psychodeliczne, refleksyjne teksty, często naznaczone depresyjnym piętnem, chociaż nie brak w niej także bardziej „zadziornych” , energicznych, rockowych brzmień. Liryczne, poetyckie podejście do muzyki objawia się w zetknięciu tej twórczości z tekstami poetyckimi. Autorską muzykę Le FleuR wspierają często inspiracje literackie, w tym oryginalne, poruszające teksty „poety przeklętego”: Rafała Wojaczka, demonstrowane przez kapelę w energetycznych, rockowych aranżacjach. “

Oto co słychać u Le FleuR zapytalismy też i my: “W sumie dzieje się u nas dosyć dużo. W ciągu ostatnich dwóch lat zostaliśmy laureatami kilkunastu różnych ogólnopolskich przeglądów i festiwali (4 z nich nawet wygraliśmy), regularnie koncertujemy, jesteśmy puszczani w Eska Polski Rock i paru innych lokalnych stacjach, niedawno wystąpiliśmy w Teleekspresie w TVP1. W 2013 roku nagraliśmy nasz pierwszy teledysk do singla “Spacer z Virginią Woolf”.

“Jako że jesteśmy zespołem bardzo mocno związanym ze środowiskiem The Cure i do dzisiaj na każdym koncercie wybieramy sobie jakieś kawałki Roberta do zagrania. W Sylwestra graliśmy na rynku w Rzeszowie jako support zespołu Hey dla około 8 tysięcy ludzi. Nasz 45 minutowy występ skończyliśmy szaloną wersją A Forest ”

A tak ocenia album „Spacer z Virginią Wolf” portal BloodArt

Zespół Le Fleur po wielu latach grania i wielu zmianach składu doczekał się w końcu debiutanckiej płyty. Płyta zawiera 10 utworów, i nosi tytuł „Spacer z Virginią Wolf” i ten właśnie utwór tytułowy otwiera album. Spokojna kompozycja z ciekawą melodią, w refrenie pokazuje nam troszkę rockowego pazura. Ciekawie zaśpiewany z niebanalnym tekstem, świetne wprowadzenie w cały album.

Następny utwór i znajome słowa. Oczywiście rzut oka na wkładkę i już wiem, że zespół napisał muzykę do wiersza kultowego poety Rafała Wojaczka pt. „Prośba” i taki też tytuł ma ta piosenka. Melodyjna, przebojowa z lekką nutką nostalgii. Świetna propozycja na singiel moim zdaniem. Słychać tu nieukrywaną fascynację zespołu legendą brytyjskiego zepołu The Cure, czego lider Le Fleur, Bartłomiej Lekki bynajmniej nie ukrywa.

Następny kawałek „Mówię do Ciebie cicho” również powstał do wiersza Wojaczka. Spokojna kompozycja w dużej mierze oparta na brzmieniu instrumentów klawiszowych z
„kjurową” solówką gitarową moze się podobać nie tylko fanom takiego grania. Dalej na płycie mamy jedyny utwór zaśpiewany po angielsku „Closer and Higher”. To znowu szybka, dynamiczna kompozycja, jak dla mnie potencjalny przebój. „Ta sama pustka”, piąty na płycie, to znowu nawiązanie do stylistyki The Cure, w klimacie ale też w brzmieniu gitar akustycznych otwierajacych utwór. Ogólnie bardzo fajny, niebanalny kawałek z ciekawym tekstem. Powinien zainteresować wielbicieli tzw. „klimatycznego grania”. Następnie słyszymy kolejną kompozycję napisaną do wiersza Rafała Wojaczka – „Głos kobiecy”. Piosenka wesoła i radosna, ale wystarczy wsłuchać się w tekst by te wstępne wrażenie szybko minęło. Muzyka też fajnie podkreśla tekst utworu. Niby skocznie i wesoło, ale jakiś taki nerwowy niepokój wyczuwamy od samego początku
pierwszej zwrotki, niepokój który troszkę łagodzi nam refren. Jednym slowem ciekawa kompozycja do niebanalnego tekstu.

„Mój lęk” to już The Cure w czystej postaci. Od pierwszych dzwięków perkusji poprzez charakterystyczne brzmiene gitary i instrumentów klawiszowych. Mroczny, niepokojący dla fanów takich klimatów pozycja obowiązkowa. Kolejny „Inny kierunek” to znowu szybka, dynamiczna kompozycja, chyba najbardziej „ostra” na calej płycie, przy której noga sama tupie do rytmu. Tu duże brawa dla kapeli za taki mały eksperyment i zagranie troszkę ostrzej.

Przedostani „Dies Irae” to ciekawy kawałek z fajnym motywem klawiszowym na otwarcie, częstymi pauzami i fajnie przetworzonym wokalem, może robic wrażenie.

Na koniec płyty zespół nam serwuje swoistą kołysankę pod tytułem „Czekając na świt”. Piosenka się ciekawie rozwija, w częsci pierwszej dominuje wokal Oli Zasępy na tle niepokojącego podkładu klawiszy i gitary, po czym utwór nabiera rozmachu majestatycznie krocząc do końca płyty. Po takim finale chce się włączyc płyte od nowa.

Podsumowując, płyta bardzo fajna, dla fanów klimatycznego, alternatywnego grania na pewno godna polecenia, i na pewno nie tyko dla fanów The Cure. Zespól gra bardzo sprawnie, wokalistka Aleksandra Zasępa ma bardzo fajny mocny, ciekawy głos. Wypada tylko życzyć sukcesów i kolejnych tak ciekawych płyt, a może nawet lepszych.

Zachęcamy Was do polubienia profilu Le FleuR na Facebooku oraz na YouTube. Oficjalną stroną zespołu jest www.lefleur.pl.

W tekscie wykorzystano recenzję autorstwa DARKmana z portalu BloodArt, a także materiały Zespołu.