Trzydzieści pięć koncertów za nami. Wczorajszego wieczoru zakończyła się amerykańska wiosenno-letnia część trasy Shows of A Lost World.
Ostatni koncert został zagrany w Miami. Miasto to gościło The Cure między innymi na Festiwalu Ultra w 2007 roku. Był to niecodzienny występ, bo cały festiwal poświęcony był muzyce bardzo elektronicznej. Gwiazdami byli Tiesto, Paul van Dyk czy Junky XL. A pierwszy raz w Miami, od razu dwa koncerty, The Cure zagrali w 1992 roku. Była to trasa promująca album Wish. Wtedy też doszło do niecodziennej sytuacji, gdy The Cure zagrali pięć koncertów w czasie pięciu kolejnych dni.
Tegoroczny występ był pierwszym w Kaseya Center. jest to drugie najdalej położone na południe miejsce na kontynentalnej części Stanów Zjednoczonych.
Po raz drugi pod rząd zespół zagrał tylko czternaście utworów w zestawie głównym. Z najrzadziej granych utworów można było wysłuchać Charlotte Sometimes. Ale było to już wykonanie numer czternaście na tej części trasy.
Za to pierwszy bis dał pierwsze zaskoczenia. Najpierw trzeci raz wykonano Trust. Potem trzy utwory z Disintegration, w tym po raz ósmy Prayers For Rain.
Drugi bis i kolejne niespodzianki. Zaraz po Lullaby mieliśmy debiut piosenki numer pięćdziesiąt sześć z wszystkich zagranych na trasie. Tym razem było to The Lovecats. Dodatkowo końcówka była można już powiedzieć tradycyjnie pożegnalna. Po Boys Don’t Cry zagrano 10.15 Saturday Night i Killing Another.
W sumie zagrano trzydzieści utworów.
Oto pełen zestaw wybrany na koncert w Miami:
- Alone
- Pictures of You
- A Fragile Thing
- A Night Like This
- Lovesong
- And Nothing is Forever
- Burn
- Charlotte Sometimes
- Push
- Play For Today
- A Forest
- Shake Dog Shake
- From the Edge of the Deep Green Sea
- Endsong
Bis:
- I Can Never Say Goodbye
- Trust
- Plainsong
- Prayers For Rain
- Disintegration
Bis 2:
- Lullaby
- The Lovecats
- The Walk
- Friday I’m in Love
- Close To Me
- Why Can’t I Be You?
- Inbetween Days
- Just Like Heaven
- Boys Don’t Cry
- 10.15 Saturday Night
- Killing Another
Kolejny koncert za siedemdziesiąt siedem dni na Festiwalu Riot w Chicago.