Songs of a Lost Bydgoszcz. Relacja z koncertu zespołu Kuracja 10 stycznia 2025

Cóż to był za wieczór! Minęło niespełna osiem miesięcy od poprzedniego koncertu Kuracji nad Brdą, (12.05.2024), a człowiek spragniony i stęskniony tych dźwięków, mógł w ten zimowy piątek znowu poddać się z radością, kolejnej kjurowej uczcie w doborowym towarzystwie. Ale zacznijmy od początku…

10 stycznia, b.r., w Over The Under Pub, w Bydgoszczy, odbyła się impreza pod nazwą Back From The Grave Party, na której wystąpiły kolejno Word, Interrupted, (Warszawa) oraz Kuracja, (Bydgoszcz, Toruń). Od godziny dziewiętnastej do klubu zaczęli przybywać miłośnicy gotyckich dźwięków, horrorów, sakralnych, tudzież funeralnych upodobań, czy też wszyscy Ci, którzy nietoperze, pająki i czarne koty, hodują najprawdopodobniej w mieszkaniach lub w ciemnych piwnicach. Wszak, czerń królowała tego wieczoru zdecydowanie.

Jako pierwszy wystąpił duet World, Interrupted, który zahipnotyzował przez prawie godzinę zgromadzoną dość licznie publiczność. Dźwięki z rejonów industrial darkwave, w połączeniu z subtelnym śpiewem wokalistki, zdecydowanie spodobały się obecnym, więc na rozgrzewkę jak znalazł. Można było popląsać pod sceną i poczuć klimat.

Wkrótce po duecie ze stolicy, na scenie pojawiła się Kuracja i zaczęła swój występ tak, jak zaczyna się „Songs of a Lost World”. Wszak zespół informował w mediach społecznościowych, że przygotował kilka utworów z ostatniej płyty, to rewelacyjnie zagrane i zaśpiewane „Alone”, sprawiło ogromną niespodziankę. Zagrany jako drugi „A Fragile Thing”, tylko podniósł temperaturę i było jasne, że czeka nas coś wyjątkowego, a pasja, precyzja i miłość do twórczości Roberta Smitha i jego ekipy, emanowała z każdego kolejnego utworu, a było czego słuchać.

Po jeszcze gorącym przecież materiale, który The Cure wydał pierwszego listopada, ub.r., przyszedł czas na podróż do przeszłości, a dokładnie do lat 80-82. Usłyszeliśmy „Play For Today”, „Primary” oraz „A Strange Day”. Nastrój wczesnego zimnofalowego The Cure, przypadł do gustu chyba nie tylko starszym słuchaczom, ale i obecnej młodzieży, po której minach i zachowaniu widać było, że czują te dźwięki w swoich trzewiach.

Po utworach z „świętej trylogii”, zespół wykonał „Sinking”, który dla mnie jest perełką w dotychczasowym dorobku Kuracji, a zaraz po nim „The Same Deep Water As You”, podczas którego wzruszenie i oczarowanie, właściwie mnie sparaliżowało. Ten utwór,, jest dla mnie bardzo ważny i stanowi kwintesencję brzmienia The Cure, (on i jeszcze parę tytułów bym wskazał), więc z dużą uwagą poddałem się tej interpretacji, dziękując w myślach zespołowi, że zdecydowali się zagrać go tego wieczoru.

Rozbite szkło, jak fragmenty układanki, przyniosły nam „Disintegration”, a po nim kolejno „Push”, czyli rozgrzewacz koncertowy, „A Night Like This” oraz „Lovesong”. Zrobiło się trochę lżej, ale atmosfera była zdecydowanie gorąca, więc kiedy zespół rozpoczął „A Forest”, publiczność zawrzała i zachwytom nie było końca. A po leśnej wycieczce, nastąpiło trzęsienie ziemi, podczas którego wszelka nadzieja nas opuściła, bowiem „Cold” oraz „One Hundred Years”, absolutnie zmiażdżyły i powaliły na kolana, a chyba nie tylko ja, lubię być tak masochistycznie dopieszczany dźwiękami, ponieważ widziałem reakcje publiczności. Kultowa „Pornography”, zabrzmiała więc tego zimowego wieczoru, aż w trzech odsłonach.

Na finał dostaliśmy „Fight”, żeby podnieść się do walki i iść przed siebie niezależnie od trudności, porażek i beznadziei.

Po krótkiej przerwie, przyszła pora na bisy. Charakterystyczne dzwoneczki i usłyszeliśmy „Plainsong”, który przeniósł nas ponownie do płyty „Disintegration”, po nim „Shake Dog Shake”, który jak zawsze ma takiego koncertowego pazura w sobie, a ja bardzo lubię tę zadziorność, z jaką Mary śpiewa ten kawałek, Ostatnim utworem był „Pictures Of You”, więc lirycznie i nastrojowo zespół pożegnał się z publicznością. Oby nie na długo…

I tyle. A właściwie aż tyle! Zespół Kuracja, w zmienionym składzie, (doszedł drugi gitarzysta), z koncertu na koncert, nabiera szlifu, ogłady, harmonii brzmienia, ale i radości oraz pewności siebie. Mary, wokalnie, moim zdaniem, wspaniale się rozwija i Jej interpretacje utworów The Cure doskonale oddają melancholijny klimat tychże, a jednocześnie wprowadzają własny, oryginalny pierwiastek, co jest zdecydowanie na plus. Śmiało można powiedzieć, że takiego coverbandu, ze świecą szukać, ponieważ
zaangażowanie, pasja oraz miłość do muzyki, owocują takimi wspaniałymi występami jak ten w piątkowy wieczór nad Brdą. Dziękuję.

Zespół Kuracja, wystąpił w składzie: Mary Sokala, (śpiew), Przemek Rajewski, (gitara), Hubert Murawski, (perkusja), Mieszko Dzięgielewski, (gitara basowa), Maciej Romanowski, (gitara)

S’THE FIGUREHEAD

***