„Pracowaliśmy 6 dni w tygodniu…” – Wish oczami inżyniera dźwięku – Steva Whitfielda

Na samym początku chciałbym powiedzieć, że praca nad płytą Wish to był jeden z najlepszych okresów w moim życiu zarówno profesjonalnym jak i osobistym. Naprawdę, to była czysta przyjemność! Miałem możliwość mieszkania i pracowania z grupą przez pół roku w przepięknej posiadłości – studio nagraniowym o nazwie Manor, które położone jest niedaleko na północ od Oxfordu (w miejscowości Shipton-on-Cherwell).

Moją pierwszą współpracą z The Cure była produkcja i obróbka kawałka, który miał się znaleźć na albumie „Rubiyat” – składance z okazji 40 rocznicy powstania wytwórni Elektra. Tym utworem był oczywiście cover piosenki The Doors ‘Hello I Love You’. Następnie w czasie miesiąca odbyły się 3 sesje demo nowych piosenek, które później zostały opublikowane na płycie „Wish”. Ostatniego dnia tych sesji Robert zapytał mnie, czy nie chciałbym być inżynierem dźwięku na tym albumie. Miałem najpierw spotkać się z Davem Allenem (producentem albumu), żeby upewnić się, że będziemy się dogadywać. Parę tygodni później pojechaliśmy z Davem do Manor, żeby sprawdzić studio i okazało się, że nasza współpraca przebiegała całkiem sprawnie. To naprawdę bardzo miły i interesujący człowiek.

Przez sześć miesiący, które spędziliśmy w The Manor pracowaliśmy po 6 dni w tygodniu (oprócz dwutygodniowej przerwy w czasie Bożego Narodzenia). Tak bardzo nam się tam podobało, że podczas paru wielu z dni wolnych zostawialiśmy w Studio i odpoczywaliśmy/urządzaliśmy imprezy. Muszę jednak przyznać, że wiedliśmy życie nocne. Zaczynaliśmy pracę około 16.00-17.00, mieliśmy przerwę około 21.00 na wieczorny posiłek, a potem kontynuowaliśmy do ok. 5 nad ranem.

Simon zaraził mnie jazdą na rowerze górskim, w tygodniu przd rozpoczęciem nagrywani 4 czy 5 razy pojechaliśmy razem. Co pozwoliło mi być w formie w czasie mojego pobytu w studio.

Praktycznie wszystkie piosenki były nagrane na sesjach demo, oprócz paru, które powstały już w studio. Zdaje się, że From Edge Of The Deep Green Sea i Friday I’m In Love powstały już w czasie sesji nagraniowej. Gdy Robert nagrał pierwszy raz wokale do Friday I’m In Love wszyscy poczuliśmy, że to będzie niezły singiel. Nigdy wcześniej, ani nigdy później nie miałem takiego odczucia w stosunku do innej piosenki. Demo zostało nagrane w jeden z piątków, a ostateczna wersja powstała w kolejny piątek.

Gdy było już po wszystkim, naprawdę nie chciałem wracać do domu…

Byłem również jednym ze szczęśliwców, których zaproszono na plan do wystąpienia w video do Friday I’m In Love, które również zostało nagrane w piątek. Jestem tym gościem w niebieskim kombinezonie z miotłą, a później mam na głowie koronę, którą we wcześniejszych scenach miał na sobie Boris. Tim Pope powiedział, że to piosenka o piątkowych radościach. Mieliśmy iść do garderoby, napić się i wejść w odpowiedni nastrój. Video było filmowane 5 razy od początku do końca, z różnymi ujęciami kamery. Po każdym nagraniu było tyle bałaganu, że my szliśmy do garderoby „nastrajać się”, a w tym czasie ekipa sprzątała. Te dziwne akcje, które widać pod koniec klipu, to efekt z ostatnich nagrań, kiedy wszyscy już mieliśmy nieźle w czubie.

Zespół był naprawdę w doskonałej formie, zarówno muzycznej, jak i międzyludzkiej, w czasie naszego pobytu w The Manor. Pracownicy studia również bardzo pomagali i podtrzymywali fantastyczną atmosferę. Szkoda, że EMI zamknęła ja parę lat później. Kolejne studio ze wspaniałą historią zostało utracone.

Ogólnie rzecz ujmując – świetni ludzie, świetna muzyka, wspaniały czas!

Wspomnienia zamieszczone dzięki Michele Franzinelli z włoskiej grupy fanów The Cure – Out of this world.