Na co komu Londyn?

Tytul, fakt, troche prowokacyjny. Ale taka byla moja pierwsza mysl, kiedy przeczytalem sms-a o planowanych kolejnych koncertach. To pytanie tez moze zadac zreszta kazdy, kto po raz kolejny liczyl na koncert The Cure gdziekolwiek, nawet w Polsce. A dostal znowu Londyn, czyli misje dla wiekszosci niewykonalna w okresie przedswiatecznym – wystarczy zajrzec na strony tych podobno tanich linii lotniczych. Choc lepiej tam nie zagladac. Prawda jest, ze przez ostatnie kilka lat, nie liczac oczywiscie wizyt na przeróznych festiwalach w Europie czy w obu Amerykach, zespól zaskakiwal nas koncertami przewaznie w… Londynie. Co wiecej, od ostatniej trasy „4tour” w 2008 roku zakonczonej… no gdzie indziej jak nie w Londynie, w Wembley Arena, kazdy kolejny koncert The Cure na Starym Kontynencie mial miejsce w stolicy Wielkiej Brytanii.

W lutym 2009 roku wystapili na gali wreczenia nagród tygodnika New Musical Express w Brixton Academy by dzien pózniej zagrac na „wielkim koncercie” w theO2 podsumowujacym NME Awards 2009, gdzie przypomnijmy zostali uhonorowani nagroda Godlike Genius.

Dwa lata pózniej wiadomosc o koncercie rozeszla sie równie szybko co bilety do Royal Albert Hall. Ten niezwykly wieczór, 15 listopada (nomen omen równo w 15 lat po pierwszym koncercie w Polsce) dane bylo przezyc europejczykom tylko raz. Tydzien pózniej The Cure grali juz ten sam zestaw w USA. Szesciokrotnie. Jeszcze szybka wizyta nieopodal domu Smitha na Isle of Wight, owocem czego byl wydana dosyc szybko i charytatywnie plyta koncertowa „Bestival 2011” i mozna bylo planowac europejskie wakacje w roku nastepnym.

W 2012 pojezdzili wreszcie po Europie, ale wiadomo, ze festiwale rzadza sie swoimi prawami i szybkiego zestawu „Greatest Hits” nie ma co porównywac z wieczorem wypelnionym w calosci The Cure.

Az nie chce mi sie wierzyc, ze najblizsze koncerty to po prostu chec powtórzenia trzech wieczorów sprzed równo 30 lat. Smith nie bywa sentymentalny w ten sposób. Nie przelicza lat, nie urzadza rocznic. Disintegration wydaje po 21 latach, zapowiadanych prezentów na 35-lecie nie wydaje wcale. Oczywiscie brak nowych-starych wydawnictw wiaze sie zapewne z zatargami z Polydorem i brakiem zainteresowania tych ostatnich promocja materialu. Ale koncerty w Apollo ot tak równo w trzydziesci lat po? To jest ten prawdziwy powód? Pierwsze przykazanie fana The Cure brzmi przeciez: „Nigdy nie wierz slowom Roberta Smitha.”

W 2009 roku oba wystepy dostalismy dzieki imprezie zorganizowanej przez New Musical Express. W 2011 roku Londyn mial to szczescie uslyszec na zywo i w calosci Three Imaginary Boys, Seventeen Seconds i Faith. Marzec tego roku to charytatywne koncerty fundacji Teenage Cancer Trust. A teraz tak po prostu powrót po 30-latach w to samo miejsce. Odcinamy bez zbytniego wysilku? Nie, o tym nie chce pisac… Jest wiele miast i wiele miejsc glodnych The Cure, gdzie mozna urzadzac takie przedstawienia i wciaz serwowac ta sama festiwalowa setliste . Dlaczego akurat w 5 tysiecznym Apollo?

Ze wzgledu na grupe And Also The Trees, która podobnie jak w 1984 roku bedzie otwierac wszystkie trzy wieczory w Apollo, Smith zapowiedzial „tylko” 150-minutowe wystepy. Ostatnio jednak organizator koncertu oglosil zmieniony rozklad jazdy. Cala impreza rozpocznie sie wczesniej, bo juz o 19:15. Jest zatem szansa na dluzszy niz zapowiadano koncert. The Cure wyjda na scene o godz. 20:15, wiec do dyspozycji beda mieli 165 minut. Policzmy zatem… album The Top trwa 41 minut, The Head On The Door minut 38 i najdluzszy Kiss Me Kiss Me Kiss Me 75 minut. Doliczajac dwie, 5 minutowe przerwy miedzy nimi daje to nam… 164 minuty. Od jakiegos czasu powtarzalem, ze jesli zagraja taki zestaw to pewnie przeniosa sie na kolejny kontynent, tym razem do Ameryki Poludniowej. I nagle dostalismy trzy koncerty, niby na 30-lecie. I choc zespól zapowiada „przeglad calego materialu”, to przeciez bylo to juz grane w marcu tego roku i wczesniej… Nie chce wierzyc Smithowi…

Dlaczego znowu Londyn? Jedno wiem. Bedzie jak zwykle fantastycznie!

Podobnie jak ostatnio zapraszamy wszystkich chetnych na spotkania 2-3 godz. przed koncertami. Tym razem w pubie The Yardbird tuz obok Eventim Apollo i stacji Hammersmith. Pamietajcie, zeby razem z biletami zabrac ze soba dowód wplaty, na którym widnieje Wasze nazwisko. Bedac niedawno na koncercie Kate Bush wlasnie w Apollo zetknalem sie przy wejsciu z wnikliwym sprawdzaniem biletów wraz z dowodami tozsamosci. Dowody wplaty (oddzielna kartka w liscie) musza zabrac przede wszystkim ci, którzy zakupili wejsciówki poprzez The Ticket Factory, gdzie nazwisko nie widnieje na samych biletach.

Dla tych wszystkich, którzy nie beda mogli byc z nami postaramy sie przekazywac jak najwiecej szczególów w relacjach na zywo z Londynu na thecure.pl.

Do zobaczenia!