Nie ma w historii muzyki popularnej drugiej tak bardzo sugestywnej i bliskiej grozie kołysanki, jak ta, która nagrana została w roku 1988 przez The Cure. Pomimo lirycznej linii melodycznej, co zresztą jest typowe dla tego gatunku muzycznego, Lullaby zdecydowanie różni się od klasycznego Śpij kochanie, śpij.
Utwór powstał w głowie Roberta Smitha w sposób dla niego dość nietypowy. Nie był pisany fragmentami, które dopiero później, na etapie nagrań demo zaczynają układać się w całość. Pisząc Lullaby, podobnie jak inną pochodzącą z płyty Disintegration piosenkę (Lovesong – ślubny prezent dla żony), od początku do końca wiedział, co chce nią wyrazić. W przypadku Lovesong były to szczere uczucia skierowane do ukochanej. Kołysanka okazała się czymś zupełnie innym – sennym koszmarem opowiadającym o pająku ludojadzie, nawiązującym klimatem do poematu Mary Howitt Spiderman and the Fly. Jeden z jego wersów, zmieniony nieco na potrzeby piosenki, Robert Smith wyszeptuje na końcu utworu (Come into my parlour… Said the Spider to the Fly).
Oparta na arabskim brzmieniu, charakterystyczna melodia miała dodać piosence niesamowitości i jak się okazało – doskonale komponuje się z przerażającą historią, w której kosmaty Człowiek-Pająk oplata swoimi patykowatymi kończynami śpiącą w łóżku ofiarę.
Niektórzy twierdzą, że Lullaby zostało napisane na podstawie narkotycznych wizji lub że piosenka miała opowiadać o molestowaniu seksualnym… Geneza jej powstania jest jednak nieco bardziej trywialna. Otóż oprócz strachu przed lataniem i lęku wysokości, wokalista The Cure panicznie boi się właśnie pająków. W wywiadach wielokrotnie wspominał, że kiedy był małym chłopcem często wydawało mu się, że pająki znajdują się w jego pościeli. Tuż przed pójściem spać podnosił prześcieradło i dokładnie sprawdzał materac. Pająków nigdzie nie było, ale strach pozostawał. Niechęć do pajęczaków wzmocnił w młodym Robercie jego wuj, który zwykł straszyć go nie Babą Jagą, czy wilkiem, lecz właśnie Człowiekiem-Pająkiem.
Robert Smith wydoroślał, ale nie wyzbył się swoich obaw, które przybrały w końcu formę piosenki, sięgającej zresztą do bogatej tradycji rockowego horroru (jak choćby Boris The Spider The Who).
Sześcionogie stworzenia pojawiają się także w teledysku do koszmarnej Kołysanki. Jego reżyser – Time Pope (twórca późniejszego The Crow: City of Angels), od lat kręcący klipy dla The Cure, Siouxie And The Banshees, Davida Bowiego, Iggy’ego Popa czy Neila Younga, chciał wykorzystać podczas zdjęć swoje znajomości w londyńskim ZOO. Nie konsultując tego z muzykami, sprowadził na plan kilkanaście egzemplarzy ogromnych ptaszników (samice mają czasem nawet osiem centymetrów wielkości!). Jego wizja zakładała, że w jednej ze scen pająki wejdą na leżącego w łóżku Roberta Smitha… Kiedy podczas następnej kolejki przy barze uradowany Pope przedstawił swój pomysł wokaliście, ten pobladł i zdecydowanie odmówił. Leczył się wprawdzie z arachnofobii już wcześniej na zasadzie terapii szokowej – czyli biorąc pająki na rękę, ale nadal nie był w stanie znieść ich obecności w pobliżu twarzy. Zresztą, podobno do dziś boi się egzemplarzy o szczególnie długich nogach.
Ostatecznie w klipie wystąpił zaledwie jeden prawdziwy pająk… Człowieka-Pająka zagrał natomiast sam Robert Smith. Teledysk zgarnął kilka nagród, między innymi BRITS Awards w kategorii „najlepszy wideoklip roku”, a sama piosenka dotarła do piątego miejsca listy przebojów w Wielkiej Brytanii. Muzycy zostali nawet zaproszeni, aby wykonać ją na żywo w słynnym programie telewizji BBC, Top Of The Pops, ale jego producent, widząc Roberta Smitha w koszmarnym makijażu, w ostatniej chwili zabronił im wyjść na scenę. Czy można się więc dziwić, że w niektórych stanach USA teledysk – jako zbyt drastyczny – można było emitować dopiero po godzinie dwudziestej drugiej?
Zresztą, w Ameryce (w odróżnieniu od Anglii) płyta Disintegration nie była pilotowana przez Lullaby, tylko przez znacznie bardziej tradycyjne Fascination Street. Prawdopodobnie wynikało to z obawy, że czarny humor, którym przesiąknięty jest teledysk, może być zbyt trudny w odbiorze dla przeciętnego amerykańskiego oglądacza.
Sam Tim Pope, rezygnując z tworzenia teledysków, skomentował to następująco: Nie mógłbym kręcić tak jak dzisiaj się kręci. To, co się obecnie ogląda, jest cholernie przylizane, idealnie zaprogramowane dla MTV.
W roku 2006 utworem Lullaby zainteresowali się muzycy brytyjskiej formacji Faithless. Umieścili fragmenty wokaliz Roberta Smitha w utworze Spiders, Crocodiles and Kryptonite. Przeróbka tego utworu często rozbrzmiewa także na koncertach Jimmiego Page’a i Roberta Planta. Obaj panowie są wielkimi fanami The Cure. Co ciekawe, obaj także cierpią na arachnofobię…