Smith: Nowy album jest ukończony… w połowie.

To, że Smith lubi zmyślać wiemy już od bardzo, bardzo dawna. Od dekad, od lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Zawsze znużony podczas udzielania wywiadów, stara się podkolorować, nieco zadrwić, puścić oko do fanów.

Nic się w tej kwestii nie zmieniło, choć zapowiedzi nowego albumu – bo na tym się skupiamy – brzmią już coraz bardziej chaotycznie. Mieliśmy być obdarowani kilkoma płytami, czy to zespołu czy solowymi projektami Smitha. Krążki miały być już gotowe, prawie gotowe, pozostały tylko teksty, potem wokale. Zespół już wchodził do studia, żeby w zasadzie dopiąć klamrę. Pojawiały się tytuły płyt i ich charakterystyki.

Wczoraj w Londynie Robert Smith i Simon Gallup zostali uhonorowani specjalną nagrodą podczas gali Ivor Novellos – o czym poinformowaliśmy w osobnym artykule. Przy tej okazji nie obyło się bez krókich wywiadów, w których pojawił się wątek długo wyczekiwanego albumu The Cure…

Smith: „Wydamy nowy album. Mam już dość mówienia o tym! Będziemy grać od października, ale płyta ukaże się wcześniej. Dzisiaj weszliśmy na scenę po odbiór nagrody przy dźwiękach z nowego albumu. Mam nadzieję, że nikt tego nie nagrał!” (nagrał – przyp. M.M.)

Smith: „Reeves, nasz gitarzysta, przyleciał z Ameryki na ten dzień tylko po to, żeby dokończyć kilka solówek, a ja muszę dokończyć kilka wokali. Na albumie znajdzie się 12 utworów. Jest już on w połowie ukończony i w połowie zmiksowany. To dziwna rzecz. Trochę ewoluował w ciągu ostatnich dwóch lat. Nie zawsze to szło w dobrym kierunku. Warto poczekać. Myślę, że to najlepsza rzecz, jaką zrobiliśmy, mogę pokusić się o takie stweirdzenie. Nie będę zgrywał Oasis i twierdził wiecie „To najlepszy, kurwa, album”. Wiele piosenek jest trudnych do zaśpiewania i dlatego zajęło mi to trochę czasu.

Jest dość surowy, co spodoba się raczej naszej hardcorowej publiczności, nie sądzę, abyśmy wyciągnęli z niego single na pierwsze miejsca listy przebojów lub coś w tym rodzaju. To byłoby dość wstrząsające.

Przez ostatni czas byłem bardziej uprzywilejowany niż większość, ale pandemia COVID-19 wpłynęły na mnie tak bardzo, że straciłem całe pokolenie ciotek i wujków w niecały rok. To właśnie takie rzeczy ukształtowały mój stosunek do płyty.

Zasadniczo nagraliśmy dwa albumy w 2019 roku. Próbowałem skończyć dwa w tym samym czasie, co jest prawie niemożliwe. Jeden jest prawie gotowy. Nie mogę się doczekać, kiedy to zaśpiewam. Czuję się znużony, śpiewając w kółko te same piosenki.”