Kolejny, drugi koncert w Teksasie odbył się w samym środku weekendu. Jeżeli zastanawiacie się dlaczego w tym stanie są aż trzy koncerty, to wiedzcie, że Teksas powierzchniowo jest ponad dwa razy większy niż Polska. Tym razem The Cure zagrali w Dallas. Miasto to znane jest między innymi z serialu o potentatach naftowych. Tu również w 1963 roku w zamachu zginął JF Kennedy – prezydent Stanów Zjednoczonych.
Tym razem żadnego zamachu na zestaw utworów nie było, to znaczy nie było premier. Ale po raz kolejny zagrano trzy inne piosenki. W tej części trasy zadebiutowały „A Strange Day”, a także bis Disintegration. Z tego względu trzy albumy po równo dominowały – Disintegration, The Head on the Door i nowy album, który nie wiadomo czy i kiedy wyjdzie.
Smith raz jeszcze pożonglował utworami, np. „A Thousand Hours” wróciło do zestawu podstawowego. Był to też pierwszy koncert kiedy nie zagrano „Play for today”.