Koncert za to wypełnił dobrze znany z tej trasy zestaw utworów. Zaczęli od Alone, przez Pictures Of You, Closedown, A Night Like This i And Nothing Is Forever…
Dalej też niewiele różniło się od koncertów w Pradze, Krakowie, Lipsku czy Budapeszcie. Można wybrać ulubione miasto. Trzeba jednak przyznać, że w tym roku zespół nie funduje nam już przekładańców w stylu: Charlotte Sometimes – The Walk – A Forest – In Between Days, a koncerty są bardziej wyważone emocjonalnie. Odbija się to za to na różnorodności samych set-list. Cały zestaw tej trasy to na razie 42 utwory.
Podczas poprzedniego eurpejskiego tornee w 2016 roku Zespół miał w swoim repertuarze 70 utworów (35 koncertów), wcześniej, w trakcie jej amerykańskiej części 81 (33 koncerty). Łącznie sześć lat temu The Cure przygotowali 86 różnych piosenek na 76 koncertów. I takimi statystykami dobiegliśmy do końca głównej części koncertu zakończonej monumentalnym Endsong.
Pierwszy bis rozpoczął „krakowski” I Can Never Say Goodbye, a zakończyły dość rzadko słyszane na tej trasie Prayers For Rain i One Hundred Years – ten ostatni dopiero drugi raz w tym roku – wcześniej tylko w Sztokholmie.
O drugim bisie przyjdzie czas napisać, bo tytuły na Liście Przebojów pozostają ciągle te same.
fot. Luka Stanzl