Werchter Festival, Belgia 2.07.2000
Muszę Ci zadać to pytanie, czy koncert w Belgii będzie ostatnim jaki zagrasz?
Myślę że to jest mało prawdopodobne. Cytowano mnie, że mówiłem że jest to ostatnia trasa Cure – i to jest prawdą. W tym roku jesteśmy na trasie już od 4 miesięcy, 5 miesięcy i prawdopodobnie za kilka miesięcy pojedziemy do Ameryki Południowej i Australii. I to jest tak, znaczy, robię to już od prawie 25 lat i ja po prostu, wiesz…. nie chcę przestać grać z zespołem, ale nie chcę już nigdy brać tych 7 czy 8 miesięcy z roku żeby jechać na trasę, to po prostu nie wydaje się już być w porządku. Naprawdę dobrze się bawiłem w tym roku, na tej trasie, bardziej niż na jakiejkolwiek innej trasie z Cure na jakiej byłem, i z tym zespołem, polubiliśmy się nawzajem bardziej niż gdy zaczynaliśmy, a tak nigdy nie było, zawsze się rozpadaliśmy po trasie. Tym razem się udało, ale ja myślę że się udało dlatego że wiedzieliśmy że robimy to ostatni raz. Ale myślę, że zagranie pojedynczych koncertów czy festiwali, albo nawet zagranie 2 czy 3 koncertów kiedyś tam jest fajne, ale rozpędzanie tej całej machiny i zatrudnianie 30 czy 40 ludzi, i każdy Ci mówi że mógłbyś zrobić to na mniejszą skalę, ale ty naprawdę nie możesz, ponieważ jeśli gdzieś pojedziesz i zagrasz tylko w klubach, zrozumiałe jest że to wszystkich wkurzy. Ponieważ, tak myślę, po co przejechałeś taki szmat drogi i grasz tylko dla 1000 ludzi, jeśli możesz zagrać dla 10 000. Więc z konieczności czasem gramy na większą skalę niż mi to odpowiada. I po prostu, ta motywacja w przeszłości, żeby to robić, brała się z czystej przyjemności i z pożądania nowych doświadczeń, a to już naprawdę odeszło, no wiesz. I dlatego myślę, że byłoby głupio gdybym ja teraz traktował to jako karierę, to jest za późno. Więc ja po prostu myślę, że jeśli wezmę to na jedną stronę (?, 'put it to one side’), będę mógł skoncentrować się na robieniu swoich własnych rzeczy i także z The Cure. The Cure nie przestanie istnieć (’THE CURE WON’T STOP’), ale jego natura się zmieni. To wszystko. Wszyscy są smutni z tego powodu, wiesz, fani Cure, ale myślę że musi przyjść taki czas gdy będę chciał spróbować czegoś innego, w przeciwnym razie zmienił bym się w karykaturę.
Mówisz o fanach Cure, to chyba już jakiś legion, nie? Wiem że tutaj są ludzie z Francji, ze Szwajcarii, z całej Europy, jeżdżący za wami.
Robert: No, tak na prawdę to jest to dosyć nieprawdopodobne. Na trasie europejskiej, ta świta którą gromadzimy, niektórzy z nich jeżdżą na każdy koncert. To znaczy, nie sądzę że jest jakiś inny zespół na świecie był obdarzony takim samym rodzajem fanatycznego uwielbienia, jakim my jesteśmy obdarzani. To są dosłownie setki ludzi, którzy jeżdżą jak….
To może być przerażające, nie? Mam na myśli ten rodzaj uwielbienia czy robienia z Ciebie bożyszcza?
Robert: Nie bardzo, ponieważ tak naprawdę to przez cały ten czas poznaliśmy wielu z nich, nie – bardzo dobrze, ale znam ich z widzenia i nawet rozmawiałem z większością z nich w przeciągu tego roku. Umm, to nie tylko to że oni lubią ten zespół, to także poczucie wspólnoty, mam na myśli to, że oni naprawdę lubią spotykać się ze sobą na koncertach, i ja to mogę zrozumieć. Szczerze, to oni są bardzo mili, spokojni, nie widzą nas jako coś nadzwyczajnego, ale myślą że to co robimy jest nadzwyczajne, ale oni nie biorą nas za coś innego, nie należącego do rasy ludzkiej. Co jest dobre. To znaczy, ja o wiele bardziej wolę to niż wrzeszczący fanatyzm jakiego doświadczaliśmy jakieś 10 lat temu w niektórych częściach świata. Z tym jest o wiele trudniej sobie poradzić, ponieważ kończy się na tym, że cały czas musisz się ukrywać, podczas gdy, ogólnie rzecz biorąc, (teraz) jestem traktowany bardziej jak normalna osoba która robi coś niezwykłego. Co jest prawdopodobnie najlepszym sposobem patrzenia na to co robię.
Tłumaczenie: Tais